Na przełomie czerwca i lipca duński fundusz Nordic Real Estate Partners (NREP) kupił w Warszawie 1000 mieszkań - podaje serwis Domiporta.pl. Inwestor zapłacił 100 milionów euro, czyli około 450 milionów złotych. Nie jest to pierwsza transakcja tego rodzaju.
Wcześniej dochodziło do podobnych transakcji, choć na nieco mniejszą skalę. Na początku 2021 r. we Wrocławiu inny zagraniczny fundusz zakupił 300 mieszkań. Wcześniej Marvilop, jeden z największych deweloperów, informował o sprzedaży 650 nieruchomości zagranicznemu funduszowi. Tymczasem Nordic Real Estate Partners planuje mieć w Polsce 10 tysięcy mieszkań do 2025 roku.
"Traktujemy tę transakcję jako pierwszy krok naszej ramowej współpracy i mamy nadzieję, że wkrótce będziemy mogli realizować dla NREP kolejne obiekty w największych miastach w Polsce" - powiedział w komunikacie Tomasz Konarski, prezes firmy deweloperskiej YIT, wykonawcy inwestycji dla zagranicznego funduszu.
Według firmy analitycznej ThinkCo to dopiero początek hurtowych zakupów w Polsce. W związku z tym pojawiają się pytania o przyszłość rynku nieruchomości, a przede wszystkim o wpływ takich operacji na ceny mieszkań.
Krytycy masowego przejmowania polskich mieszkań przez zagraniczne fundusze zauważają, że takie operacje mogą znacząco podnieść i tak galopujące już ceny nieruchomości w Polsce - informuje Interia. Wielkie firmy za sprawą masowych inwestycji mogą oferować niższe czynsze, jednak z drugiej strony, zakupy nieruchomości na taką skalę z dużym prawdopodobieństwem spowodują wzrost cen na rynku pierwotnym.
Z kolei zwolennicy takich transakcji przekonują, że pozwolą one rozwinąć rynek najmu, a Polacy będą mogli mieszkać w lepszych warunkach - podaje serwis. Skorzystać na tym mają również inwestorzy dzięki późniejszej sprzedaży nieruchomości z zyskiem. Interia podsumowuje, że w tej chwili nie sposób jednoznacznie stwierdzić, jak hurtowe inwestycje zagranicznych funduszy wpłyną na polski rynek nieruchomości, jednak patrząc na sytuację w krajach Zachodu, można spodziewać się silnego rozwoju najmu instytucjonalnego, okupionego jednak kosztem trudniejszego dostępu do rynku pierwotnego.