Ministerstwo Klimatu i Środowiska przekazało do konsultacji społecznych projekt rozporządzenia dotyczący taryf za ciepło. Zdaniem resortu podwyżki są konieczne ze względu na trudną sytuację finansową oraz rosnące potrzeby inwestycyjne przedsiębiorstw z sektora ciepłowniczego. Swoje znaczenie mają tutaj także drożejące prawa do emisji CO2.
Zgodnie z zapisami Oceny Skutków Regulacji powyższego projektu ceny za ciepło mają wzrosnąć o 0,92-2,32 proc. w latach 2021-2025. Tym samym średniorocznie rachunku za ogrzewanie byłyby wyższe o 5,80 zł miesięczne. W skali roku ceny prądu mogą wzrosnąć nawet o 70 zł. Rozkład ten byłby nierówny i największe podwyżki szykowane są na 2023 rok.
Takie podwyżki przyniosłyby branży ciepłowniczej dodatkowe 1,6 mld zł w ciągu następnych pięciu lat. Sektor musi mierzyć się z problemami ze względu na katastrofę klimatyczną. Nowe regulacje w tej sprawie zwiększają koszty, a jednocześnie ocieplenie klimatu zmniejsza zapotrzebowanie na ogrzewanie, na co wpływa również postęp technologiczny oraz rosnąca efektywność energetyczna - czytamy w OSR.
Eksperci Pekao oceniają, że podwyżka cen ciepła podbije łączną inflację konsumencką o ok. 0,2 pp. Do tego dochodzi jeszcze opłata opakowaniowa. Za każdy kilogram opakowania po uśrednieniu opłat za różne materiały, opłata wyniesie 50 groszy. W 2023 roku wpływy z tego tytułu są szacowane na 1,5 mld zł. Eksperci oceniają, że to oznacza kolejny wzrost inflacji o 0,1 pp.
"Jeżeli planowane zmiany weszłyby w życie, to generowałyby one dodatkową presję inflacyjną w kolejnych latach, podnosząc ryzyko w górę dla naszych i tak wysokich na tle rynku prognoz inflacji (2022: 3,7 proc.; 2023: 3,8 proc.)." - podsumowuje Pekao.