Generał Bieniek o Afganistanie: Jest szansa na bardziej cywilizowany "religijny zamordyzm" talibów

Generał Mieczysław Bieniek, były zastępca dowódcy strategicznego NATO, ocenił w rozmowie z Gazeta.pl rozwój sytuacji w Afganistanie. - Proces wycofywania wojsk USA z kraju to konsekwencja deklaracji, którą złożył prezydent Donald Trump - przypomniał. Dodał też, że uciekinierów z kraju może chcieć wykorzystać w wojnie hybrydowej Władimir Putin. - Już dzisiaj nasze granice są przecież testowane na polecenie Putina. Polska, a także Litwa, muszą być gotowe na napływ uchodźców - podsumował.

Po tym, jak amerykańskie wojska wycofały się z Afganistanu, kraj został w błyskawicznym tempie zdobyty przez talibów. W weekend media obiegły zdjęcia z pałacu prezydenckiego, w którym nie ma już prezydenta, są za to przedstawiciele fundamentalistycznego ugrupowania islamistycznego.

Amerykanie wycofali się z Afganistanu. Gen. Bieniek: To konsekwencja, deklaracji, którą złożył prezydent Trump

Po niemal 20 latach sytuacja w Afganistanie wraca do tej sprzed 11 września 2001, kiedy to po zamachu na World Trade Center USA wysłały do tego kraju swoje wojska. Jaki może być dalszy rozwój wydarzeń w rządzonym już przez talibów państwie? W rozmowie z next.gazeta.pl wyjaśnił to gen. Mieczysław Bieniek, były zastępca dowódcy strategicznego NATO oraz od stycznia do lipca 2007 r. doradca ministra obrony narodowej Afganistanu.

- Proces wycofywania wojsk USA z Afganistanu to konsekwencja deklaracji, którą złożył prezydent Donald Trump. Ustalił on, że armia amerykańska wycofa się do sierpnia tego roku. Takie deklaracje padły w Doha, gdzie były amerykański prezydent dokonał ustaleń z talibami. Biden podtrzymał tę decyzję - wyjaśnił wojskowy. 

Ekspert: Siły wojskowe Afganistanu skapitulowały. Prezydent uciekł, uznali, że nie ma po co walczyć

Zdaniem gen. Bieńka, to, co może być bardzo zaskakujące, to gwałtowne tempo wycofywania wojsk. Bez standardowego, systematycznego przekazania obowiązków.

- Narodowe Siły Afganistanu bazowały do tej pory na pomocy i współpracy z Amerykanami. To jest nie tylko broń, ale całe zaplecze logistyczne, paliwo, amunicja. To wszystko musi funkcjonować na terenie całego kraju. Siły skapitulowały przed talibami, uznały, że nie ma już możliwości walki. Afgańczycy byli też zastraszani.

Ekspert twierdzi również, że nie bez znaczenia jest zachowanie afgańskiej klasy politycznej. - Wojska Afganistanu nie miały już żadnego wsparcia politycznego. Co robić, jeśli prezydent kraju ucieka, a rząd nie podejmuje rozmów z innymi grupami społecznymi?

Jego zdaniem jest jednak szansa, że w Afganistanie dojdzie do porozumienia. - Talibowie obiecali rząd jedności narodowej - stwierdził.

Gen. Bieniek: Talibowie nie będą już mogli żyć tylko z przemytu narkotyków

Zdaniem rozmówcy Gazeta.pl, ponowne objęcie władzy przez talibów nie musi oznaczać, że wrócą dawne praktyki masowych mordów, przemytu narkotyków, terroru. - Czy Afganistan stanie się zagrożeniem terrorystycznym dla świata? Talibowie przez 10 czy 20 lat czegoś się nauczyli. Doszli do wniosku, że Afganistan jako państwo plemienno-narodowe egzystować samodzielnie nie jest w stanie. Mają co prawda dużo minerałów, ale bez pomocy międzynarodowej ich państwo pogrąży się w chaosie. Talibowie to wiedzą - stwierdził.

- Oczywiście to nie będzie kraj taki, jak Zachód sobie by wymarzył. Będzie funkcjonował jakiś rodzaj religijnego "zamordyzmu". Kraj może nie będzie oparty bezpośrednio na szariacie, ale na zmodyfikowanej przez talibów konstytucji. Ale oni jednak wiedzą, że jeżeli nie będą działali w sposób ucywilizowany, świat się od nich odwróci, nie udzieli im pomocy - wyjaśnił.

Zdaniem gen. Beniuka w najbliższym czasie ważną rolę odegrają sąsiedzi Afganistanu -  Pakistan, Iran, a przede wszystkim Chiny. - Będą traktowały Afganistan jako pole do ekspansji gospodarczej, eksploatacji minerałów, przesyłu gazu i ropy przez terytorium kraju. Będzie im zależało na stabilizacji, tak jak zależy na stabilizacji w rejonie Korei - stwierdził.

Ekspert ostrzega: Uchodźcy z Afganistanu mogą być elementem wojny hybrydowej Putina

Wojskowy przestrzegł jednak przed popadaniem w zbytni optymizm. - Nie miejmy złudzeń, że kraj pod rządami talibów będzie krajem przyjaznym dla wszystkich. O tym świadczy nowa fala emigracji - ludzie masowo uciekają z kraju m.in. do Iranu.

Zdaniem eksperta masowa migracja w kierunku Rosji może być już źródłem zagrożenia dla Europejczyków. - Putin może posłużyć się nieszczęściem uciekinierów i wykorzystać ich w wojnie hybrydowej. Już dzisiaj nasze granice są przecież testowane na polecenie Putina - stwierdził. - On bada nasz "system odpornościowy", wytrzymałość naszych granic. Polska, a także Litwa, muszą być gotowe na napływ uchodźców - stwierdził. 

Więcej o: