W czwartek unijny komisarz ds. gospodarczych Paolo Gentiloni ogłosił, że do Polski na razie nie trafią pieniądze w ramach Krajowego Planu Odbudowy. - Komisja Europejska wstrzymuje akceptację polskiego KPO i w konsekwencji wypłaty z unijnego Funduszu Odbudowy m.in. ze względu na kwestionowanie przez rząd w Warszawie prymatu prawa UE i skierowanie tej sprawy do TK - stwierdził. - Potrzebujemy od Polski i Węgier dodatkowych wyjaśnień, które upewnią nas, że kraje te wypełnią wszystkie stawiane przez nas warunki i wymagania. Nim udzielimy zgody na wypłatę środków, musimy uzyskać stosowne zapewnienia - dodał. Na 58 mld euro Polska musi więc czekać. Jak długo? Na razie tego nie wiadomo.
Decyzję KE skomentował dla "Financial Times", jednego z najważniejszych dzienników ekonomicznych, Tadeusz Kościński. - Jestem przekonany, że komisja nasz plan zatwierdziła, a teraz spieramy się o detale - stwierdził minister finansów. - Nie sądzę, by istniał jakiś realny problem co do treści naszego wniosku - dodał.
Zdaniem szefa resortu finansów konflikt o reformę sądownictwa nie powinien wpływać na rozpatrywanie polskiego planu odbudowy. - Musimy te kwestie rozdzielić. Plan odbudowy to jedno, równolegle prowadzimy dyskusję na temat sądownictwa i innych aspektów - stwierdził.
Tadeusz Kościński wyraził też nadzieję, że KPO zostanie zatwierdzony "jeszcze w tym miesiącu".
"FT" w swoim komentarzu podkreśla, że reforma sądownictwa przeforsowana przez PiS pięć lat temu daje politykom obozu władzy kontrolę nad sądownictwem. "Stworzono izbę dyscyplinarną, która może karać sędziów za to, jak orzekają" - wyjaśnia dziennik. "W lipcu sąd UE nakazał zawiesić część reform, orzekł też, że nowa izba dyscyplinarna nie jest zgodna z prawem UE" - dodaje.
Dziennik przypomniał też, o co chodzi w konflikcie pomiędzy Unią a Węgrami. Kraj również przeprowadził bowiem reformę sądownictwa. Dodatkowo zakazał promowania treści LGBT+ w mediach i szkołach.
Zdaniem prof. Artura Nowak-Fara, z Instytutu Prawa SGH, byłego wiceministra spraw zagranicznych, kwestie praworządności mogą mieć kluczowe znaczenie w sporze z UE. - W moim przekonaniu Polska ma kłopot ze spełnianiem standardów członkostwa, które sama kiedyś negocjowała i w odniesieniu do których się sama deklarowała. Zwłaszcza chodzi tu o model praworządności - stwierdził w rozmowie z next.gazeta.pl.
Zdaniem eksperta równie istotna jest kwestia nadrzędności unijnego prawa. - Jeśli jej nie ma, to nie ma wykonania wyroków TSUE, ani stosowania prawa unijnego, tak jak wymaga tego Unia. W tej chwili to rząd ma wpływ na to, co będzie stosowane, a co nie - co jest nie do zaakceptowania przez społeczność międzynarodową, w tym naszych sojuszników w Unii Europejskiej. Rząd anonsuje, że będzie realizował tylko niektóre wyroki TSUE. W odpowiedzi na to Komisja Europejska stawia kawę na ławę: mówi, że Polska będzie stosowała prawo UE, tak jak tego wymagają unijne reguły albo pieniędzy nie dostanie - stwierdził.