Stan wyjątkowy. Rozmowa ostrzegawcza lub "ośrodek odosobnienia". Co grozi za złamanie przepisów?

Od północy z czwartku na piątek, rząd wprowadził stan wyjątkowy w 183 polskich miejscowościach w województwie podlaskim i lubelskim. Co grozi za złamanie regulacji? "Rozmowa ostrzegawcza" i "ośrodek odosobnienia" to nie jedyne kary.
Zobacz wideo

W piątek 3 września wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Maciej Wąsik był gościem Programu Trzeciego Polskiego Radia. Jak powiedział, na drogach wjazdowych do kraju policja ustawiła około stu posterunków, które szczegółowo kontrolują wszystkie osoby wjeżdżające na obszar obowiązywania stanu wyjątkowego. Co grozi za złamanie tych przepisów?

Co grozi za złamanie przepisów o stanie wyjątkowym?

O tym, jakie zasady obowiązują na terenach objętych stanem wyjątkowym, pisaliśmy TUTAJ. Do ograniczeń swobód obywateli należy m.in.: zawieszenie prawa do organizacji zgromadzeń publicznych, zakaz utrwalania za pomocą środków technicznych wyglądu lub innych cech określonych miejsc, obiektów lub obszarów granicznych oraz osób je strzegących czy zakaz przebywania na obszarze objętym stanem wyjątkowym osób, które na nim nie mieszkają, nie posiadają nieruchomości, nie są uczniami ani ich opiekunami. O pierwszych godzinach obowiązywania przepisów wiceminister Wąsik mówił tak:

- Oczywiście większość osób, które wjeżdżają mają do tego stosowne uprawnienia zgodnie z rozporządzeniem Rady Ministrów. Nie ma żadnych większych problemów. Jest spokój, jest cisza, wszystko działa tak, jak powinno - mówił. Jak podkreślił, za naruszenie przepisów o stanie wyjątkowym grozi kara aresztu lub grzywny. Rozpatrywaniem takich spraw zajmują się wówczas 48-godzinne sądy.

Jak podaje portal Forsal za Polską Agencją Prasową, w przypadku osób powyżej 14. roku życia, wobec których zachodzi podejrzenie nieprzestrzegania porządku prawnego - prokuratorzy, funkcjonariusze policji, straży granicznej, Żandarmerii Wojskowej, a także służb specjalnych mogą przeprowadzić "rozmowę ostrzegawczą".

Dodatkowo wszystkie osoby pełnoletnie (a także osoby, które ukończyły 17 lat, jeśli rozmowa ostrzegawcza okazała się nieskuteczna), co do których zachodzi podejrzenie, że będą prowadzić działalność zagrażającą ustrojowi i bezpieczeństwu państwa lub porządkowi prawnemu, mogą zostać umieszczone "w ośrodku odosobnienia".

Stan wyjątkowy a praca dziennikarzy

Wiceminister Maciej Wąsik wyraził także przekonanie, że wprowadzenie stanu wyjątkowego w pasie przygranicznym nie uniemożliwi dziennikarzom prowadzenia relacji. Według niego, to właśnie działania posłów opozycji i atmosfera podsycana przez niektóre media przyczyniły się do wydłużenia kryzysu, jakim mamy do czynienia w Usnarzu Górnym. Dodał przy tym, że przepisy pomogą chronić, pracujących przy granicy funkcjonariuszy.

- Są ludzie, którzy próbują ujawniać wizerunki funkcjonariuszy, którzy próbują ich hejtować i w ten sposób wywierać presję na funkcjonariuszy. Są ludzie, którzy próbują wyłapać słabe miejsca w naszym systemie granicznym i informować opinię publiczną o tym - mówił.

Przypominamy, że w piątek dziennikarz Onetu usłyszał dwa zarzuty po tym, jak nadawał relację z okolic polsko-białoruskiej granicy. - Pomysł na relację był taki, że zatrzymamy się przy pierwszym policyjnym check-poincie i stamtąd opowiemy o tym, jak wygląda blokada dostępu do miejsc objętych stanem wyjątkowym. Nie napotkaliśmy jednak żadnego patrolu - tłumaczył Bartłomiej Bublewicz. Rzecznik grupy RASP Jakub Kudła dodał natomiast, że jego zdaniem postawienie zarzutów w tej sprawie ma na celu "jedynie zastraszanie i utrudnienie pracy dziennikarzy". - Materiał, który stanowi podstawę zarzutów, w żadnym miejscu nie ukazuje infrastruktury granicznej, a dziennikarze nawet nie dotarli do granicy. Nie mogli zatem utrwalać za pomocą środków technicznych jej wyglądu - wyjaśnił. 

Więcej o: