Wicepremier Jacek Sasin był jednym z gości XXX Forum Ekonomicznego w Karpaczu, które rozpoczęło się we wtorek 7 września. Minister aktywów państwowych wziął udział w bloku tematycznym poświęconym pozycji polskiej marki w gospodarce światowej. Polityk wskazywał na duże znaczenie polskich aktywów w generowaniu zysku całej gospodarki. - Im lepiej wiedzie się dużym państwowym podmiotom, tym lepiej będą prosperować prywatne przedsiębiorstwa. Przykładowo, rozwój Orlenu wspiera małe polskie firmy, które stanowią zdecydowaną większość jego dostawców - przekonywał.
Wicepremier wypowiedział się także na temat przewidywanych cen energii elektrycznej. - Podwyżka cen energii elektrycznej jest nieuchronna, ale za wcześnie spekulować o jej skali - mówił wicepremier Jacek Sasin podczas XXX Forum Ekonomicznego w Karpaczu cytowany na Twitterze.
- Nie chciałbym przesądzać. Oczekiwania spółek energetycznych zostaną określone przez same spółki we wnioskach taryfowych do URE. Spółki prawa handlowego nie mogą dokładać do swojego biznesu, muszą też inwestować, żeby w przyszłości ceny energii mogły być niższe. Nieuchronna logika jest taka, że ten wzrost musi nastąpić - przekazał dziennikarzom polityk cytowany przez polsatnews.pl za PAP.
Jak pisaliśmy w Next.gazeta.pl, z ustaleń Wirtualnej Polski wynika, że kierownictwo Prawa i Sprawiedliwości dostrzega coraz większe zagrożenie polityczne wynikające z podwyżek cen, zwłaszcza prądu. Kwestia ta miałaby być na tyle niewygodna, że żaden z polityków nie chce objąć stanowiska ministra klimatu i środowiska, które ma opuścić Michał Kurtyka w ramach rekonstrukcji rządu.
- Nowogrodzka wie, że energia pójdzie w górę o kilkadziesiąt procent, podwyżka prądu sięgnie 40 proc. Ludzie w dużych miastach jeszcze sobie z tym jakoś poradzą, ale najbardziej to uderzy w mieszkańców mniejszych miast, mówiąc wprost: w wyborców PiS. I tym partyjna centrala martwi się najbardziej - mówił rozmówca z PiS.
Co jest powodem drastycznych wzrostów cen energii elektrycznej? Bartłomiej Derski z portalu wysokienapiecie.pl w rozmowie z Gazeta.pl wskazywał, że w grę wchodzą m.in. czynniki ogólnoświatowe, jak np. dynamiczny wzrost popytu na surowce energetyczne po powrocie gospodarki na tory szybkiego wzrostu po pandemicznym załamaniu gospodarki.
- Wiele państw ma już produkcję przemysłową wyższą niż przed pandemią. Tymczasem w 2020 r. ze względu na silne spadki na surowce energetyczne, część producentów np. węgla wypadło z rynku. Ponoszono też mniejsze nakłady na wydobycie gazu, co sprawiło, że tych zapasów jest dziś mniej. To czynniki fundamentalne - tłumaczył ekspert. Całą rozmowę znajdziesz w materiale: