"Ogrzewanie zostanie włączone dopiero za jakiś czas, bo potem ludzie narzekają na wysokie rachunki" - taką odpowiedź, według relacji serwisu money.pl, zaczyna otrzymywać część Polaków od swoich spółdzielni. U pani Anety z warszawskiego Dolnego Mokotowa kurek zostanie odkręcony "na początku października albo kiedy temperatura w nocy zbliży się do zera". "Włączenie to koszt. Mieszkańcy przeczekują pierwsze chłody" - to z kolei relacja z Siedlec.
Oczywiście sąsiedzkie spory o to kiedy włączyć ogrzewanie to coroczny problem. Ale tym razem jeszcze bardziej niż zwykle chodzi o pieniądze, które można zaoszczędzić zwlekając z rozpoczęciem sezonu grzewczego. Jak wskazuje w rozmowie z money.pl Bogusław Regulski, koszty produkcji ciepła poszły w górę nawet o 35 proc.
Trudno powiedzieć, w jakim stopniu i okresie wzrosty te przełożą się na wysokość rachunków dla mieszkańców, ale pewnym jest, że podwyżki ich nie ominą.
Mieszkańcy kolejnych miast Polski otrzymują już informacje o wyższych cenach ciepła. Przykładowo, zamojskie media donoszą o 20-procentowej podwyżce,piotrkowskie o ok. 30-procentowych. Zresztą Polska nie jest wyjątkiem - analitycy Citigroup (cytowani przez "Dziennik Gazetę Prawną") szacują, że przeciętny Europejczyk może zapłacić o 20 proc. więcej za ogrzewanie i prąd.
Koszty produkcji ciepła idą w górę m.in. z powodu dużego wzrostu cen uprawnień do emisji CO2, a także drożejących paliw. Tu główną rolę odgrywa szybko rosnący popyt na surowce przy wciąż ograniczonej podaży.
Wiele państw ma już produkcję przemysłową wyższą niż przed pandemią. Tymczasem w 2020 r. ze względu na silne spadki na surowce energetyczne, część producentów np. węgla wypadło z rynku. Ponoszono też mniejsze nakłady na wydobycie gazu, co sprawiło, że tych zapasów jest dziś mniej. To czynniki fundamentalne
- tłumaczy ekspert.
Wszystko wskazuje na to, że powinniśmy się przygotowywać się na spore podwyżki ogrzewania także w kolejnych latach. W opublikowanej właśnie na stronach rządowych informacjach nt. Strategii dla Ciepłownictwa można przeczytać, że rządzący planują "urealnienie" taryf ciepłownictwa systemowego. A nie owijając w bawełnę - po prostu ich podwyżki.
Gwałtowny wzrost cen uprawnień do emisji dwutlenku węgla w ostatnich latach, spowodował podwyższenie kosztów dla przedsiębiorstw ciepłowniczych, które nie są wystarczająco odzwierciedlane w taryfach, co skutkuje złą kondycją finansową