Kilka krajów Unii Europejskiej popiera decyzję Komisji Europejskiej, która wstrzymała analizę polskiego Krajowego Planu Odbudowy. KPO jest dokumentem, na którego podstawie Unia Europejska ma przekazać Polsce blisko 58 mld euro, jednak na początku września proces analizy wniosku został wstrzymany. - Problemem jest kwestia praworządności - oświadczyli przedstawiciele KE.
Z informacji, do których dotarł RMF FM, wynika, że zamrożenie polskiego KPO mają popierać m.in. Dania, Holandia, Szwecja i Austria - ustaliła korespondentka Katarzyna Szymańska-Borginon.
- Pieniądze unijnych podatników muszą być wydawane we właściwy sposób. Dlatego konieczne jest, żeby KE dokładnie wszystko sprawdziła - wyjaśnia w rozmowie z dziennikarką jeden z przedstawicieli krajów popierających stanowisko Komisji.
Potwierdzają się też wcześniejsze doniesienia na temat akceptacji Krajowego Planu Odbudowy Węgier. Ma szansę zostać zatwierdzony na początku listopada, co oznacza, że zaliczki trafią do rządu Orbana jeszcze w tym roku.
Polska jest jedynym krajem UE, który nie usłyszał nawet wstępnej daty akceptacji wniosku. Możliwe więc, że nawet część pieniędzy nie trafi do nas w tym roku.
Zdaniem prof. Artura Nowak-Fara ze Szkoły Głównej Handlowej, byłego wiceministra spraw zagranicznych, polski rząd bardzo liczy na zatwierdzenie Funduszu Odbudowy.
- Chce poniekąd kupić czas. Akceptacja oznacza bowiem szybkie wypłacenie 13 proc. środków w formie swego rodzaju zaliczki. UE robi przelew, z którego Polska nie musi się od razu rozliczać. Polski rząd bardzo liczy na zastrzyk pieniędzy, bo deficyt budżetowy jest poważny. Oficjalna narracja jest taka, że sytuacja jest świetna, mamy nadwyżkę. Ale prawdziwy deficyt ukryty jest w różnego rodzaju funduszach - stwierdził w rozmowie z Gazeta.pl.
O tym, że to kwestia praworządności stoi na przeszkodzie akceptacji Planu Odbudowy mówił unijny komisarz ds. gospodarczych Paolo Gentiloni. - Komisja Europejska wstrzymuje akceptację polskiego Krajowego Planu Odbudowy i w konsekwencji wypłaty z unijnego Funduszu Odbudowy m.in. ze względu na kwestionowanie przez rząd w Warszawie prymatu prawa UE i skierowanie tej sprawy do TK - stwierdził na początku września.
Jak tłumaczy prof. Artur Nowak-Far, fundusze unijne co do zasady od zawsze są powiązane z praworządnością. - Fundusz Odbudowy, utworzony po epidemii COVID-19, również. Jednym z najważniejszych wymogów, by praworządność istniała w praktyce, a więc również, by władza wykonawcza nie mogła z funduszami robić, co jej się podoba, jest istnienie niezależnego od niej sądownictwa. Jeżeli ten wymóg nie jest spełniony, a zatem jeżeli sądownictwo jest zawisłe od władzy ustawodawczej, to nie ma zabezpieczenia, które uniemożliwiłoby zawłaszczenie funduszy unijnych - wyjaśnił rozmówca next.gazeta.pl.