Kryzys gazowy rozlewa się po Europie. Już są z tego poważne kłopoty [WYKRES DNIA]

Drastycznie rosnące ceny gazu na rynku hurtowym oznaczają bolesne podwyżki rachunków dla gospodarstw domowych. Ale problem jest znacznie szerszy. W Wielkiej Brytanii kłopoty już ma przemysł chemiczny czy spożywczy, a producenci mięsa straszą, że "w tym roku świąt nie będzie". Zagrożeni bankructwem są mniejsi dostawcy energii na Wyspach.
Zobacz wideo Koniec ochrony URE. Ceny gazu wzrosną nawet o sto procent?

Gigantyczny wzrost cen gazu na rynku hurtowym odbije się boleśnie na portfelach mieszkańców całej Europy, w tym Polski. Ledwie w czwartek 16 września Urząd Regulacji Energetyki zatwierdził trzecią już w tym roku podwyżkę cen gazu dla gospodarstw domowych - tym razem o 7,4 proc. (choć, z racji braku zmian innych składników ceny taryfowej, podwyżki rachunków sięgną, według URE, ok. 3,5-5 proc.). A i tak - rzec można przekornie - konsumenci są o tyle "uprzywilejowani", że rynek dostaw gazu jest w Polsce regulowany i URE może nieco ukrócać podwyżkowe zapędy koncernów.

Jak zauważa portal wysokienapiecie.pl, w czwartym kwartale gaz dla gospodarstw domowych od PGNiG OD będzie droższy o ponad 27 proc. niż na początku roku.

Można się pocieszać, że to ciągle nie odpowiada skokowi rynkowych cen w hurcie, które w 2021 r. skoczyły mniej więcej czterokrotnie

- czytamy w serwisie.

Rzeczywiście, skala podwyżek cen błękitnego paliwa jest olbrzymia. Na polskiej Towarowej Giełdzie Energii kontrakty na dostawę gazu w ostatnim kwartale br. opiewają na ponad 300 zł/MWh (w tym w minionym tygodniu nawet ponad 340 zł/MWh). W styczniu br. ich cena wynosiła ok. 90 zł/MWh. Wielkie wzrosty odnotowuje też Dutch TTF, czyli - w pewnym uproszczeniu - holenderski benchmark dla cen kontraktów terminowych na dostawy gazu w czwartym kwartale br. W ostatnich dniach wynosi on ok. 65-70 euro za MWh. Na początku 2021 r było to ok. 17-18 euro/MWh. 

embed

Ceny gazu w górę. Europarlamentarzyści pytają o rolę Rosji

Przyczyn gwałtownego wzrostu cen gazu ziemnego jest kilka. Po pierwsze, zarówno Europa, jak i Azja (m.in. Chiny) znacznie zwiększają popyt na ten surowiec — zarówno ze względu na postpandemiczne odbicie w przemyśle, jak i zwrot ku gazowi w miksie energetycznym. Musimy licytować się z Chinami o gaz. Po drugie, zapotrzebowanie na gaz jest też dość wysokie, bo w tym roku słabo spisują się takie źródła energii jak wiatr czy Słońce.

Na to nakładają się problemy z odpowiednimi dostawami gazu, w tym z kierunku rosyjskiego. I tu pojawia się dwugłos o przyczyny takiego zjawiska. Z jednej strony pojawia się wytłumaczenie, że podaż nie nadąża za popytem, tym bardziej w obliczu niższych nakładów na wydobycie gazu w pandemicznym 2020 r. Z drugiej — że niechęć Gazpromu do rozkręcenia kurka z gazem to forma nacisku na Europę (choćby w kontekście startującego, zapewne na początku 2022 r., przesyłu krytykowanym gazociągiem Nord Stream 2).

Gazprom już otwarcie komunikuje, że bez otwarcia Nord Stream 2 UE nie ma co liczyć na spadek cen

- zwracają uwagę eksperci portalu wysokienapiecie.pl Leszek Kadej i Rafał Zasuń.

Do zbadania roli Gazpromu w rosnących cenach gazu została właśnie przez grupę europarlamentarzystów wezwana Komisja Europejska. Podejrzewają oni rynkową manipulację. W podobnym tonie wypowiada się m.in. prezes PGNiG Tomasz Majewski.

Manipulowanie podażą gazu przez Gazprom, czyli największego dostawcę do Europy, powoduje wzrost cen, zwłaszcza w sytuacji niedostatecznego poziomu zapełnienia magazynów w Europie Zachodniej przed sezonem zimowym, a to powoduje zwyżkę ceny

- mówił w rozmowie z money.pl podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu. 

Wśród innych przyczyn niedoboru gazu analitycy PKO Banku Polskiego wymieniają także m.in. prace konserwacyjne w Norwegii oraz ograniczoną dostępność skroplonego gazu z powodu huraganów w USA.

Drogi gaz to wiele problemów

Gwałtownie rosnące ceny gazu oraz ścinane wolumeny dostaw oznaczają problemy dla części biznesów, np. chemicznego czy spożywczego. Kryzys gazowy jest w poniedziałek m.in. na czołówkach brytyjskich gazet. Z powodu drastycznego wzrostu cen hurtowych gazu "nawozowy" potentat CT Industries wstrzymał produkcję w dwóch swoich brytyjskich fabrykach. Oznacza to także, że nie wytwarza produktu ubocznego w całym procesie, czyli dwutlenku węgla. Tymczasem, jak informuje BBC, zamknięte zakłady dostarczały aż 60 proc. tego gazu do brytyjskiego przemysłu spożywczego.

Co to oznacza? CO2 jest potrzebny także m.in. w przemyśle browarniczym czy podczas operacji. Brytyjskie Stowarzyszenie Przetwórców Mięsa (BMPA) informuje też, że dwutlenek węgla wykorzystywany jest m.in. do humanitarnego uboju drobiu i wieprzowiny, a następnie w procesie pakowania mięsa. - Brytyjski kurczak i brytyjska wieprzowina będą bardzo rzadkie na półkach - mówił Nick Allen z BMPA w radiu BBC. Część mediów pisze wręcz o ryzyku "odwołanych świąt Bożego Narodzenia", bo zagrożone są dostawy indyków - tradycyjnego świątecznego dania na Wyspach. 

Produkcję amoniaku o 40 proc. w tym tygodniu ograniczył - także ze względu na rekordowe ceny gazu - inny duży gracz na rynku nawozów, firma Yara.

Rosnące ceny gazu to problem nie tylko dla biznesu czy tych gospodarstw domowych, którzy wykorzystują go np. do ogrzewania mieszkania czy w kuchniach. Błękitne paliwo jest ważnym elementem europejskiego miksu energetycznego (ponad 20 proc. całości). W niektórych krajach najsilniej uzależnionych od tego surowca - np. we Włoszech, w Wielkiej Brytanii czy w Holandii - ten udział dochodzi nawet do ok. 50 proc.

Droższy gaz oznacza więc wyższe ceny prądu. Na podwyżki dla konsumentów zareagowały rządy m.in. w Hiszpanii, Francji czy Grecji, ścinając akcyzę czy VAT na energię albo wprowadzając dopłaty do rachunków dla gospodarstw domowych. 

Poważne kłopoty w związku z rosnącą ceną gazu mają też mniejsi dostawcy energii w Wielkiej Brytanii. Zatopić mogą ich regulacje dotyczące tzw. przymusowych klientów.

Wysokie ceny gazu grożą bankructwem wielu mniejszym firmom, które handlują tym paliwem. Przez weekend brytyjski minister energii Kwasi Kwarteng rozmawiał z przedstawicielami sektora, a także z regulatorem jak rozwiązać problem. Jak donosi "Financial Times" pięciu mniejszych dostawców już upadło, plajta grozi także większym, m.in firmie People's Energy& Utility Point, która ma 570 tys. klientów. Brytyjski system sprzedawcy z urzędu będzie pogrążał kolejne firmy, bo będą one musiały dopłacać do przymusowych klientów. Rozważane jest powołanie specjalnego funduszu, do którego trafiłyby upadające firmy energetyczne

- relacjonuje portal wysokienapiecie.pl.

Więcej o: