Podczas poniedziałkowej konferencji prasowej zorganizowanej przez europosła Patryka Jakiego z Solidarnej Polski usłyszeliśmy, że całkowite straty dla Polski w latach 2004-2020 z tytułu członkostwa Polski w Unii Europejskiej to 535 mld zł.
Raport został sporządzony przez prof. Zbigniewa Krysiaka ze Szkoły Głównej Handlowej oraz prof. Tomasza Grosse z Uniwersytetu Warszawskiego. Ich wyliczenia są jednak krytykowane przez część ekonomistów - w tym także naukowców akademickich - których zaskakuje m.in. pokazywanie zysków i dywidend firm zagranicznych wytransferowanych za granicę jako strat dla Polski przy jednoczesnym zignorowaniu faktu, że aby przedsiębiorstwa te miały co z Polski wytransferować, musiały u nas zainwestować, zbudować infrastrukturę z pomocą polskich wykonawców czy podwykonawców, zatrudnić ludzi czy współpracować z lokalnym biznesem (np. dostawcami). Nie jest też tak, że firmy te nie dokładają się do kasy Polski w postaci podatków.
Sam Patryk Jaki pisze jednak, że jego zdaniem, z pewnymi zastrzeżeniami, taki tok rozumowania jest uprawniony.
Europoseł jednocześnie wyraźnie zaznaczył, że podczas konferencji nikt nie mówił o "polexicie". "Proszę nie zestawić kontrowersyjnych wypowiedzi moich niektórych kolegów z moimi - ja nic nigdy nie mówiłem o 'polexicie'" - pisał Jaki.
Z drugiej strony - już nieco abstrahując od Jakiego i prezentowanych przez niego analiz - nawet jeśli przedstawiciele Zjednoczonej Prawicy rzadko kategorycznie mówią o polexicie, to choćby ostatnie słowa Marka Suskiego o "brukselskim okupancie" czy wielofrontowa już wojna polskiego rządu z UE m.in. w sprawie uchwał anty-LGBT, Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego, Krajowego Planu Odbudowy czy kopalni w Turowie, budzą w wielu Polakach obawy, że krok po kroku Polska zbliża się do drzwi wyjściowych ze wspólnoty.
Według analizy CASE (autorstwa ekonomistów z Uniwersytetu Warszawskiego Jana Hagemejera oraz Jana Jakuba Michałka) sprzed kilku miesięcy, w hipotetycznym scenariuszu, w którym Polska w 2004 r. nie weszła do UE, nasze PKB na osobę byłoby o ok. 30 proc. niższe. Co to oznaczałoby w praktyce? Nasza gospodarka byłaby o niemal jedną trzecią mniejsza. Można powiedzieć, że bez UE Polska dziś byłaby na takim poziomie rozwoju, który w Unii osiągnęliśmy już ok. 2009-2010 r.
Wpływ członkostwa w UE na to, jak zmienia się Polska, jest dwutorowy. Po pierwsze, to możliwość działania w ramach jednolitego rynku, charakteryzującego się m.in. swobodnym przepływem towarów czy kapitału. Obecność w strukturach unijnych oznacza, że do Polski napływa więcej zdecydowanie inwestycji z zagranicy, a polskie firmy mają łatwiejsze warunki działania na unijnych rynkach.
I jest też oczywiście drugi aspekt - środki unijne. "Na czysto" jesteśmy w tym momencie 140 mld euro na plusie. Daje ok. 630 mld zł. To różnica pomiędzy tym, co w ramach funduszy unijnych otrzymaliśmy, a co w ramach składki członkowskiej wpłaciliśmy do kasy UE.
Dla uzmysłowienia ogromu inwestycji współfinansowanych ze środków unijnych postanowiliśmy pokazać, czego w Polsce mogłoby nie być, gdyby nie te pieniądze. To oczywiście w pewnej mierze "zabawa" liczbami, bo nie jest tak, że Polska poza Unią nie rozwijałaby się w ogóle. Jak pokazuje powyższa analiza opublikowana przez CASE, rozwijałaby się, ale jednak znacznie wolniej. To oznacza, że wielu inwestycji po prostu by nie było, byłyby później albo powstałyby drastycznie wyższym kosztem dla Polski.
O tym, jak zmieniła się Polska pomiędzy 2004 a 2021 r., może świadczyć choćby porównanie sieci dróg krajowych w obu tych latach. Jak zwracał uwagę portal wnp.pl, na koniec 2003 r., w Polsce mieliśmy ok. 547 km autostrad i dróg ekspresowych. Obecnie sieć wynosi, według danych GDDKiA, niemal 4360 km. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad była największym beneficjentem Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko na lata 2014-2020. Ogólnie na inwestycje transportowe (m.in. drogi, koleje, transport lotniczy) wydaliśmy więcej niż co trzecie euro dofinansowania z UE.
Ze szczegółową mapą stanu budowy dróg w Polsce można zapoznać się na stronie GDDKiA.
Sam rząd w 2019 r., gdy na 15-lecie Polski w Unii Europejskiej podsumowywał ten okres, przypominał, że dzięki środkom z UE udało się m.in. wybudować i zmodernizować blisko 15,5 tysiąca kilometrów autostrad, dróg ekspresowych, dróg krajowych, wojewódzkich, powiatowych i gminnych czy niemal 4,5 tys. linii kolejowych. Środki te wydatnie pomogły w budowie ponad 450 oczyszczalni ścieków czy ponad 7,5 tys. km sieci wodociągowej. W firmy w ramach niemal 60 tys. projektów "wpompowano" ok. 146,5 mld zł, blisko 300 tys. osób wsparto finansowo w otwarciu własnej działalności gospodarczej, prawie 2,7 mln bezrobotnych objęto wsparciem.