Spośród 29 przeanalizowanych przez naukowców z Uniwersytetu Oksfordzkiego krajów (europejskich oraz w Stanach Zjednoczonych i Chile), w 27 w 2020 r. spadła oczekiwana długość życia. To oczywiście efekt pandemii koronawirusa i związanej z nią nadmiernej śmiertelności.
Z badania wynika, że Polska jest w czołówce państw, w których oczekiwane trwanie życia spadło najmocniej, szczególnie wśród mężczyzn. Jeśli chodzi o oczekiwaną długość życia mężczyzny w momencie narodzin, to Polska - razem z USA, Litwą i Bułgarią - straciła tutaj ok. 1,5 roku. Te wyliczenia idą w parze z danymi z niedawnej publikacji GUS, według której przeciętna długość życia mężczyzny (w momencie urodzin) wyniosła w 2020 r. 72,6 lat wobec 74,1 lat rok wcześniej.
Jeśli chodzi o prognozowane dalsze trwanie życia mężczyzny w wieku 60 lat - to Polska straciła tutaj najwięcej obok USA i Hiszpanii - według analizy Oxfordu ponad 1,4 roku. Dane GUS wskazują, że przeciętne dalsze trwanie życia 60-latka wyniosło w 2020 r. 17,9 lat wobec 19,3 lat rok wcześniej.
Spadek oczekiwanej długości życia odnotowano także wśród kobiet - zarówno w Polsce, jak i większości analizowanych krajów. Jednak zwykle (za wyjątkiem Hiszpanii, Słowenii, Estonii i Irlandii Północnej) skala tego spadku była niższa niż w przypadku mężczyzn.
Ogólnie, w 15 krajach oczekiwana długość życia mężczyzn spadła o ponad rok. Wśród kobiet taką skalę spadku odnotowano w jedenastu krajach.
Wzrost oczekiwanej długości życia pomiędzy 2019 a 2020 r. odnotowano wyłącznie w Danii i Norwegii (dla obojga płci) oraz w Finlandii (tylko dla kobiet).
Jak wynika z analizy naukowców z Uniwersytetu Oksfordzkiego, przed pandemią (konkretnie - średnio w latach 2015-2019) we wszystkich 29 krajach oczekiwane dalsze trwanie życia rosło. To pokazuje skalę spustoszenia, jakie zrobiła na niemal całym świecie pandemia koronawirusa. Jak zauważają autorzy opracowania, w przypadku krajów Europy Zachodniej taki spadek oczekiwanej długości życia nie był notowany od czasów drugiej wojny światowej, zaś w przypadku krajów Europy Wschodniej - od rozpadu ZSRR.
Wyniki naszego badania wskazują, jak druzgocącym szokiem dla wielu krajów była pandemia COVID-19
- mówi dr Radhi Kashyap, jeden z autorów analizy, cytowany przez Agencję Reutera.
Oczekiwane dalsze trwanie życie - czy to w momencie narodzin czy w konkretnym wieku - jest wyliczane na podstawie tzw. warunków umieralności ludności w danym roku. Przykładowo więc (bazując na tabeli GUS) - chłopiec urodzony w 2020 r. przeciętne przeżyje 72,6 roku pod warunkiem niezmienności "schematu umieralności". Z kolei mężczyzna, który dożył wieku 60 lat, przeciętnie rzecz biorąc ma przed sobą - według statystyk śmiertelności właściwych dla 2020 r. - jeszcze 17,9 lat życia.
Oczekiwaną długość życia można nazwać o tyle sztucznym, czysto statystycznym wskaźnikiem, że w 2020 r., w warunkach podwyższonej śmiertelności mocno zanurkowała, ale wraz z unormowaniem się sytuacji powinna raczej powrócić do trendów sprzed pandemii. Pokazuje jednak, jak poważne były konsekwencje pandemii dla demografii wielu rozwiniętych krajów.
Dość zauważyć, że w pandemicznym 2020 r. długość dalszego trwania życia Polek i Polaków cofnęła się do poziomów sprzed dziewięciu do nawet kilkunastu lat (w zależności od płci i wieku). Można powiedzieć, że pandemia wymazała oko dziesięciu lat postępu medycyny, systemu opieki na osobami starszymi i innych czynników, które przyczyniały się do wzrostu długości życia mieszkańców Polski. Tylko nieco lepiej wygląda to średnio dla badanych przez naukowców z Oxfordu krajów. Według ich analizy przeciętnie pandemia COVID-19 zniweczyła ok. 5,5-letni postęp w ograniczaniu śmiertelności.
Niespodziewaną konsekwencją spadku oczekiwanej długości życia w Polsce był wzrost nowo przyznawanych emerytur. Wskaźnik ten jest bowiem brany pod uwagę przy wyliczaniu wysokości świadczenia. Najbardziej ogólnie rzecz biorąc — im krótszy prognozowany okres, przez który emeryt będzie pobierał świadczenie, na tym wyższą emeryturę taka osoba może liczyć.
W 2020 r. zmarło w Polsce ok. 480 tys. osób, o ok. 70 tys. (czyli około jedną szóstą) więcej niż w poprzednich latach. Fala koronawirusa z wiosny 2021 r. podniosła te dramatyczne wskaźniki do jeszcze bardziej niewyobrażalnie dramatycznych rozmiarów. W ciągu minionych dwunastu miesięcy (od września 2020 r. do końca sierpnia br.) zmarło w Polsce ok. 539 tys. osób, o ok. 130 tys. więcej (ponad 30 proc.) niż w poprzednich latach.
Wyliczenia Eustostatu wskazują, że tylko od marca do grudnia 2020 r., nadmierna śmiertelność w całej UE sięgnęła ok. 580 tys. Szacunki Światowej Organizacji Zdrowia za poprzedni rok wskazywały, że choć zakończył się on ok. 1,8 mln śmierci osób zakażonych koronawirusem na całym świecie, to nadmierna śmiertelność sięgała co najmniej 3 mln.
Aktualnie liczba osób zmarłych zakażonych koronawirusem na całym świecie przekracza 4,7 mln.