Według aktualnych szacunków amerykańskiego Departament Skarbu, na które powoływała się we wtorek w amerykańskim Kongresie sekretarz skarbu Janet Yellen, możliwości pożyczkowe USA wyczerpią się do 18 października. Tłumaczyła, że nie jest pewne, czy USA będą w stanie regulować swoje zobowiązania po tym terminie.
Spodziewamy się, że w tym momencie pozostaniemy z bardzo ograniczonymi środkami, które szybko się skończą. Ameryka stanie się niewypłacalna po raz pierwszy w historii. Nasz kraj musiałby mierzyć się z kryzysem finansowym i recesją. Musimy koniecznie zapobiec katastrofalnemu wydarzeniu dla naszej gospodarki
- ostrzegała Yellen. Już podjęła decyzje, które dały Skarbowi USA nadzwyczajne środki, ale te mogą wystarczyć właśnie tylko na około 20 dni. Jej dramatyczny ton to reakcja na decyzję Republikanów, którzy dzień wcześniej zablokowali w Senacie podniesienie limitu zadłużenia.
Do czwartku 30 września amerykański Kongres musi uchwalić prowizoryczny budżet, w którym znalazł się także zapis o zawieszeniu obecnego limitu zadłużenia. Na razie to się jednak nie udało, co oznaczałoby, że Departament Skarbu nie mógłby pozyskiwać kolejnych środków w drodze emisji obligacji.
Prezydent Joe Biden odwołał środową wizytę w Chicago, by poświęcić się negocjacjom z kongresmenami. Jeśli budżetu nie uda się uchwalić, dojdzie do tzw. shutdownu, czyli zawieszenia prac administracji rządowej. To oznacza, że setki tysięcy pracowników federalnych pójdzie na przymusowe urlopy.
Sytuacja jest napięta. Republikańscy senatorzy zgadzają się na przyjęcie budżetu, jednak nie dają zielonego światła dla zwiększenia limitu długu (mając na względzie m.in. zapowiadany przez Biden hojny pakiet wydatków socjalnych). A do tego potrzebne są także ich głosy.
W teorii demokraci mogliby wykorzystać niestandardową procedurę do zawieszenia limitu długu, pozwalającą na przegłosowanie tej decyzji wyłącznie ich głosami. Tyle że procedura ta jest długa i skomplikowana, więc demokraci woleliby jej uniknąć. Mogliby próbować też połączyć podniesienie limitu długu z pakietem fiskalnym Joe Bidena ("Build Back Better Plan") - tyle że sami zdążyli się już podzielić w kwestii jego szczegółów między sobą. Nie wiadomo, czy udałoby im się dojść do konsensusu na czas.