Polska giełda odstawała na początku tygodnia od tego, co działo się na zachodnich rynkach. Podczas gdy główne europejskie indeksy zakończyły poniedziałkowe notowania na minusach (niemiecki DAX stracił 0,79 proc., francuski CAC40 0,61 proc., a ogólnoeuropejski indeks Euro Stoxx 50 spadł o 0,96 proc.), WIG20 zyskał 0,44 proc.
"W drugiej i trzeciej linii spółek obserwujemy kontynuację 'weglowej hossy' z ponad 30 proc. zwyżkami akcji m.in. Bumechu" - napisał w rynkowym komentarzu Konrad Ryczko z DM BOŚ. Wspomniany Bumech (spółka zajmująca się maszynami górniczymi) zyskał 33,78 proc., ale nie tylko on. Podobny wzrost - o 31,89 proc. - zaliczyła spółka Coal Energy (zajmuje się wydobyciem i handlem węglem, miała kopalnie w Donbasie, części z nich się pozbywała).
Spółka Lubelski Węgiel Bogdanka zyskała 8,68 proc., Famur (producent maszyn i urządzeń górniczych) zamknął się na ponad 7-proc. plusie, a Prairie 8,7 proc. (to australijska spółka, która miała u nas budować kopalnię "Jan Karski", ale pozwała Polskę za to, że jej zdaniem uniemożliwiała inwestycję).
To nie pierwszy dzień takich wzrostów na kojarzonych z węglem spółkach. Powodem wspomnianej hossy są ceny samego surowca, rosnące w ostatnich tygodniach na światowych rynkach do rekordowych poziomów.
Z jednej strony, rośnie popyt na węgiel, w związku z odbiciem po koronawirusowym załamaniu w gospodarce (podobnie jak w przypadku innych surowców energetycznych). Według Międzynarodowej Agencji Energii, zapotrzebowanie to przebiło poziom sprzed pandemii już pod koniec zeszłego roku, a w tym ma jeszcze wzrosnąć o 4,5 proc. To dlatego, że wraz z odbiciem, niezwykle rośnie zapotrzebowanie na energię elektryczną i trzeba zwiększać jej produkcję (co nie zawsze do końca się udaje i doświadczyły tego ostatnio Chiny). Wszyscy chcą więc węgla, tymczasem nie ma go wcale więcej, m.in. w Chinach, gdzie zaostrzono wymogi bezpieczeństwa w kopalniach.
Ale, jak wyliczają eksperci Biura Maklerskiego Pekao, ceny węgla to tylko pierwsza z trzech przyczyn wzrostów notowań polskich spółek z branży górniczej. Drugą jest spadek importu energii elektrycznej, który oznacza "więcej miejsca na rynku dla węgla". No i ostatni powód: "wysokie ceny gazu w Europie skutkują niższą zyskownością bloków gazowych, co zwiększa konkurencyjność bloków węglowych i zwiększa popyt na węgiel - obecnie ceny energii elektrycznej w Polsce są zbyt niskie, by pokryć ceny gazu i CO2, a zyskowność bloków węglowych wzrosła" - zaznaczają analitycy.
Na warszawskiej giełdzie w poniedziałek znów w górę szły też notowania banków, ale to już inna historia, choć w pewien sposób powiązana z tym, co dzieje się z cenami na świecie, także cenami surowców - mianowicie z rosnącą inflacją, z którą muszą teraz uporać się banki centralne. Rosną oczekiwania, że NBP zacznie podnosić stopy procentowe. Najbliższe posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej (organu decyzyjnego NBP) w środę 6 października i inwestorzy czekają na sygnał o zmianie nastawienia Rady, jak dotąd - jako całości - przeciwnej podwyżkom stop.
Na świecie poniedziałek zakończył się solidną przeceną także na Wall Street, Azja rozpoczęła wtorek także od wyraźnych spadków, podsycanych obawami o inflację po tym, jak notowania ropy naftowej wróciły do poziomów najwyższych od kilku lat.