Nie milkną echa po wypowiedzi Adama Glapińskiego, szefa Narodowego Banku Polskiego. Podczas Kongresu 590 zasugerował on, że Polska poradzi sobie bez unijnych środków.
- My bez środków zagranicznych jesteśmy w stanie dokonać rozbudowy energetyki jądrowej, my bez środków unijnych, którymi teraz się nas szantażuje, jesteśmy w stanie sobie doskonale zapewnić ten dynamiczny rozwój. Tym bardziej że duża część tych środków to jest pożyczka - stwierdził Glapiński w kontekście KPO.
W sprawie słów szefa NBP wypowiedział się poseł PiS Marek Suski. Na antenie Polsat News zapytano go, czy "jesteśmy przygotowani na to, żeby nie dostawać środków unijnych".
- Jeśli weźmiemy pod uwagę wysokość składki, jaką wpłacamy i środki, jakie otrzymujemy z Unii, to ta różnica, to jest niewiele w naszym budżecie, to jest ze dwa proc. - stwierdził. - Więc na pewno bez takich środków jesteśmy w stanie sobie poradzić - dodał.
Zaznaczył jednocześnie, że Polska nie rezygnuje z pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy. - Oczywiście, że chcemy [te pieniądze - red.]. I w żadnym razie nie ma podstaw, żebyśmy ich nie mieli dostać - stwierdził.
Dr Sławomir Dudek, główny ekonomista fundacji Forum Obywatelskiego Rozwoju (FOR), w rozmowie z next.gazeta.pl stwierdził, że środki EU są dla Polski istotne, bo pozwalają na szybszy wzrost, pozawalają też na finansowanie ważnych projektów bez zwiększania długu.
- Łączna wartość środków europejskich to na koniec 2020 prawie 600 mld zł netto. Gdybyśmy musieli taką kwotę sfinansować z długu krajowego, to wyniósłby on już prawie 2 biliony zł, tj. ponad 80 proc. PKB. Chyba nie o to chodzi - zauważa ekonomista.
Dr Dudek podkreślił też, że "środki z UE to nie wszystko". - Po pierwsze trzeba je dobrze wydać. W Grecji mamy wiele pokazowych inwestycji zarastających trawą. Po drugie - jest coś ważniejszego, niż pieniądze z UE. Najważniejszy jest wspólny rynek. Korzyści z niego są pięciokrotnie większe, niż wartość napływu funduszy - stwierdził ekonomista.