Polska zadłuży się aż w Chinach. Ministerstwo Finansów wypuści obligacje Panda

Ministerstwo Finansów poinformowało o planowanej emisji obligacji w juanach na rynku chińskim. To nie pierwszy raz, gdy Polska wypuści tzw. obligacje Panda (ang. Panda bonds). Wcześniej zrobiliśmy to już w 2016 r.

Więcej podobnych historii znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl.

Ministerstwo Finansów poinformowało o planowanej emisji obligacji na wewnętrznym rynku chińskim. Papiery będą nominowane w juanie. Tego typu obligacji - zewnętrznych emitentów, nominowane w juanach, to tzw. obligacje Panda (panda bonds). Emisja zostanie przeprowadzona "w najbliższym czasie w zależności od sytuacji rynkowej" - informuje resort finansów. Za jej zorganizowanie odpowiedzialne są: Industrial and Commercial Bank of China, J.P. Morgan AG, Bank of China Limited i China Construction Bank Corporation. 

Emisja trzyletnich obligacji ma być warta 3 mld juanów, czyli niespełna 2 mld zł. Będzie więc raczej symboliczna biorąc pod uwagę skalę zadłużenia Skarbu Państwa (niespełna 1,14 bln zł na koniec sierpnia br.), w tym w walutach obcych (ok. 275 mld zł).

Po co rząd to robi, skoro nie ma problemów z pozyskiwaniem finansowania z innych rynków, w tym rodzimego, a przez ostatnie lata raczej starał się wszak zmniejszać udział długu w walutach obcych w ogólnych zadłużeniu kraju (spadło ono od 2015 r. z ok. 35 do ok. 25 proc.)? Jak sugeruje Maciej Kalwasiński, analityk portalu Bankier.pl, może chodzić o drobny ukłon polskiej strony wobec Pekinu czy chęć pokazania, że polski dług cieszy się zainteresowaniem szerokiego grona inwestorów zagranicznych. 

To drugie wytłumaczenie koreluje z innymi pojawiającymi się teoriami, np. tą, że polski rząd chce - w obliczu zwiększonego ryzyka braku akceptacji UE dla Krajowego Planu Odbudowy - pokazać, że potrafi znaleźć finansowanie nawet i na drugim końcu świata.

Bez nowych środków unijnych [z Funduszu Odbudowy - red.] wspaniale sobie damy radę. Cały program rozwoju możemy zrealizować bez tych środków

- mówił w zeszłym tygodniu prezes NBP Adam Glapiński.

Zobacz wideo Glapiński o członkowskie w Unii Europejskiej: Trzeba walczyć każdego dnia, żebyśmy nie byli spychani w kąt

Obligacje w juanach po raz drugi

Rząd nie pierwszy raz planuje zadłużyć się w Chinach. Pierwszy raz zrobił to w 2016 r., gdy na tamtejszym rynku uplasował wartą podobną kwotę co teraz emisję obligacji w juanach. Chwalono się wówczas, że Polska jest pierwszym krajem z Europy i drugim na świecie (po Korei Płd)., który emituje swoje obligacje na rynku chińskim.

Tamta operacja miała ciekawe tło, bo resort finansów zrobił na całej operacji niezły interes. Wpływy w juanach wymienił na euro, a wymiana ta dotyczyła jednak nie tylko waluty, ale też oprocentowania, które okazało się wręcz ujemne. 

A więc chińscy inwestorzy dopłacili do imprezy

- komentuje na Twitterze Jakub Jakóbowski z Ośrodka Studiów Wschodnich.

Jak dodaje Jakóbowski, zagranicznym rządom rzadko przydają się juany. 

Juan jest trzeciorzędną walutą - prawie nikt nie ma długów w tej walucie, nie handluje w niej itp. Więc jeśli się da - rządy wolą "pandy" od razu zamienić na dolary czy euro, z pomocą swapów. Dla Pekinu taka operacja to nic ciekawego, bo nie promuje juana, a drenuje chińskie rezerwy walutowe. Ewentualne zyski są czysto polityczne, w tym w promocji samych obligacji Panda

- pisze ekspert.

Więcej o: