Więcej informacji na ten temat znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Gazprom nie zwiększy w listopadzie dostaw gazu do Europy. Na wczorajszej aukcji zaproponowano co prawda zarezerwowanie dodatkowych mocy przesyłowych o wolumenie ok. 9,8 mln metrów sześciennego gazu na dobę, ale ostatecznie koncern nie podjął takiej decyzji - informuje "Kommiersant" cytowany przez Interię.
Oznacza to, że rosyjski gigant prześle 109,5 mln metrów sześciennych na dobę - to 40 mld m sześciennych roczne.
Mniejsza będzie też przepustowość gazociągu jamalskiego - zamiast proponowanych 89 mln m sześc. będzie to jedynie 31,4 mln m sześc. na dobę.
Decyzja Gazpromu może być zaskoczeniem. Na początku października ceny gazu bowiem spadły. Władimir Putin zapowiedział wówczas, że gazowy gigant być może zwiększy dostawy. Wezwał spółkę, by się nad tym "zastanowiła".
Według komentatorów obniżony przesył gazu może być elementem presji na Unię Europejską. Putinowi zależy bowiem, by gazociąg Nord Stream 2 zyskał wszelkie wymagane prawem pozwolenia.
"Ale narasta wrażenie, że Moskwa ewidentnie dąży do drugiego celu strategicznego. Wskazuje na to upór, z jakim wysocy rangą przedstawiciele Rosji, oficjalne rosyjskie media i nieoficjalni multiplikatorzy wychwalają dawną praktykę długoterminowych kontraktów na dostawy z Gazpromem - i namawiają kraje UE do odejścia od swobodnego handlu giełdowego na rynku spot, na którym krótkoterminowo obowiązują niższe ceny gazu" - twierdzi Andrey Gurkov, ekspert cytowany przez Deutsche Welle.
Tymczasem gaz drożeje. - To jest poważny problem w tej chwili, rzeczywiście wzrost cen gazu w ciągu ostatniego roku jest gigantyczny. To jest 941 proc. od października do października, rok do roku. To zupełnie niespotykane wzrosty - powiedział w ubiegłym tygodniu Jacek Sasin w rozmowie z Polskim Radiem.
Wicepremier zapewnił jednak, że wzrosty nie będą trwać wiecznie. - Tak wysoki poziom cen, będący rzeczywiście wynikiem działań spekulacyjnych, nie może się długo utrzymać. To też nie będzie proces natychmiastowy - stwierdził.