Przeczytaj więcej podobnych treści na stronie głównej Gazeta.pl
Wykluczenie komunikacyjne pojawiło się, gdy w 2019 roku otwarto na obrzeżach miasta trasę S7, czyli fragment Zakopianki. Mieszkańcy Rabki-Zdrój, a także okolicznych wiosek Chabówka, Skomielna Biała czy Raba Wyżna zostali odcięci od transportu zbiorowego, bo na drodze ekspresowej zatrzymywać się nie można - opisuje problem Onet.
Mieszkaniec Rabki-Zdrój, Henryk Miśkowiec zauważa, że trasa zapewniła spokój mieszkańcom, ale jednocześnie odcięła ich od autobusów dalekobieżnych, które zatrzymywały się w Chabówce. Codziennie z przystanku odjeżdżało kilkanaście pojazdów. Mieszkańcy często podjeżdżali tam samochodem, by dalszą część podróży odbyć autobusem.
Mieszkaniec, który chciał pozostać anonimowy, zwraca uwagę, że przewoźnikom szkoda tracić czas na wjeżdżanie do miasta, więc większość z nich zatrzymuje się dopiero w Myślenicach lub Nowym Targu, w zależności od kierunku podróży.
Dla nas to 20 km w każdą ze stron. Moja córka jeździ na studia. Ona nie ma jak dojechać do domu na weekend. Muszę za każdym razem po nią jeździć
- dodaje rozmówca Onetu.
Choć na trasie ekspresowej zatrzymywać się nie można, to kilkaset metrów od zlikwidowanego przystanku w Chabówce, Zakopianka już traci ten status. Mimo dwóch pasów jest już to droga krajowa, na której postój jest dozwolony. Pojawiła się koncepcja, by zbudować przystanki na osiedlu Możdżeniówka.
Burmistrz Rabki, Leszek Świder zgłosił ten pomysł do GDDKiA. Wyrażono zgodę, a Rada Miasta opracowała koncepcję z przejściem z kładkami. GDDKiA odrzuciła projekt, argumentując, że nie stać ich na kładkę. Nowy projekt bez kładek też jednak odrzucono, przez... brak bezpiecznego przejścia. Za trzecim razem przyjęto koncepcję z kładkami. Projekt jednak stoi w miejscu, bo GDDKiA musi znaleźć na niego środki. Nie ma gwarancji, że stanie się to w 2022 roku.