Drożyzna wkroczyła na nowy poziom. Prasa: Ceny rosną z tygodnia na tydzień. Niektóre w dwucyfrowym tempie

Niesprzyjające warunki agrometeorologiczne i drożejące paliwa oraz energia. Tak ekspert tłumaczy spore podwyżki cen żywności. Niektóre towary drożeją już nie z miesiąca na miesiąc, a z tygodnia na tydzień.
Zobacz wideo Jakie są szanse na nowelizacje ustawy o Państwowej Inspekcji Pracy?

Ceny w Polsce rosną w zawrotnym tempie. Niektóre w tempie dwucyfrowym dosłownie z tygodnia na tydzień. Tak jest w przypadku oleju rzepakowego. Między 11 a 17 października jego cena podskoczyła o 17 proc. - obliczyła "Rzeczpospolita" na podstawie danych rządowego Zintegrowanego Systemu Rolniczej Informacji Rynkowej. 

Ta podwyżka to jednak czubek góry lodowej, bo między 11 października 2020, a 10 października 2021 olej podrożał o 70 proc. Za tonę oleju rok temu trzeba było zapłacić 5254 zł, rok wcześniej 3668 zł - wylicza Parkiet.com

Drożeje też mięso. Za drób, w porównaniu z wrześniem ubiegłego roku, płaciliśmy we wrześniu o 23 proc. więcej. Więcej o wzrostach cen przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl.

Ekspert: Drożejąca żywność przez splot okoliczności

Jakub Olipra, ekonomista i ekspert rynku rolno-spożywczego banku Credit Agricole Polska, wyjaśnia na łamach "Rzeczpospolitej", że podwyżki są wynikiem nieszczęśliwego zbiegu okoliczności. - Znaczna część obserwowanego wzrostu cen jest efektem niesprzyjających warunków agrometeorologicznych w różnych regionach świata - wyjaśnia.

Powodów wzrostu cen jest więcej. - Do tego drożeją paliwa, gaz i energia elektryczna, co podbija koszty transportu i produkcji. Rośnie również presja płacowa - dodaje ekspert. 

Będzie jeszcze gorzej

Presja na kolejne podwyżki jest spora. Nie ma bowiem szansy, by spadły ceny paliw, gazu czy prądu. - Warto podkreślić, że w perspektywie kolejnych tygodni nie wykluczamy średnich cen paliw na poziomie powyżej 6 zł/l - prognozowali w ubiegłym tygodniu analitycy BM Reflex.

W dłuższej perspektywie też trudno liczyć na znaczące spadki. - Wydaje mi się, że najbliższe lata to będzie czas drogiej energii wszędzie, nie tylko w Polsce. Uprawnienia do emisji CO2 mogłyby w tym czasie teoretycznie wzrosnąć aż do 170 czy nawet 200 euro za tonę - teraz to okolice 60 euro, w sierpniu było jeszcze 50 euro, a rok temu mniej niż 30 - wyjaśniał w rozmowie z Marią Mazurek Piotr Arak, dyrektor Polskiego Instytutu Ekonomicznego, analityk społeczno-gospodarczy, autor i współautor wielu badań z obszaru polityki gospodarczej, cyfryzacji i ekonomiki zdrowia.

Więcej o: