Inflacja w Polsce jest najwyższa od 20 lat. We wrześniu zbliżyła się do 6 proc. (wyniosła 5,9 proc. rok do roku), a w październiku ten poziom najpewniej przekroczy. Na to w każdym razie wskazują prognozy ekonomistów. Wstępne dane GUS poznamy dziś, 29 października, o 10:00.
O inflacji i innych ważnych danych z gospodarki piszemy na stronie głównej Gazeta.pl.
Możliwe, że to jeszcze nie koniec, bo część ekspertów wprost mówi, że spodziewa się dojścia tego wskaźnika do 7 proc. - zakres prognoz dotyczących odczytu za październik to przedział 6,2 - 7,1 proc. ze średnią 6,4 proc. Na jakim poziomie inflacja się zatrzyma, zanim zacznie spadać? Firma Grant Thornton, analizując wyniki swojego badania, pisze o możliwości wzrostu do nawet 9 proc. w ciągu najbliższych 12 miesięcy. O takim poziomie jak dotąd jeszcze ekonomiści w Polsce nie mówili i oczywiście nie jest to żadna prognoza. Grant Thornton zauważa jednak pewną korelację między odsetkiem firm deklarujących podwyżki cen swoich produktów i usług a poziomem ogólnego wskaźnika inflacji konsumenckiej (CPI).
"Co ważne, dotąd nasz wskaźnik skłonności firm do podnoszenia cen był dość dobrze skorelowany z późniejszymi faktycznymi odczytami inflacji" - piszą autorzy opracowania. "Gdyby ta korelacja miała się utrzymać, mogłoby to oznaczać w najbliższych 12 miesiącach wzrost inflacji do około 9%" - dodają.
Jak wygląda zatem skłonność firm do podnoszenia cen? W ciągu najbliższych 12 miesięcy planuje to zrobić aż 71 proc. średnich i dużych przedsiębiorstw, w ubiegłorocznej edycji było ich zaledwie 40 proc. Oczywiście, ubiegły rok był rokiem "covidowym" w gospodarce, dość nietypowym więc, poprzecinanym lockdownami i innymi restrykcjami. Grant Thornton zaznacza jednak, że tegoroczne 71 proc. to "dwukrotnie więcej niż w poprzednich latach".
Obniżki cen swoich towarów i usług planuje zaledwie 5 proc. badanych. Jeśli odliczyć ich od planujących podwyżki, zostaje wskaźnik "netto", wynoszący 66 proc. - i ten poziom jest najwyższy w 11-letniej historii opisywanego badania. Grant Thornton podaje, że jak dotąd kształtował się w przedziale 19-41 proc.
Opisywane badanie, pod nazwą "International Business Report" prowadzone jest w 22 krajach. W tym gronie tylko w Turcji odnotowano wyższy wskaźnik "netto" zapowiadanych podwyżek (72 proc.). Tyle że w Turcji mamy znacznie wyższą inflację - we wrześniu sięgnęła 19,58 proc., a bank centralny poniósł właśnie swoją prognozę na koniec roku z 14,1 do 18,4 proc. Bank ten ma zresztą pewne problemy z niezależnością z powodu presji politycznej wywieranej przez prezydenta Erdogana i mimo tak wysokiej inflacji tnie stopy procentowe (we wrześniu o 100 punktów bazowych, w październiku o 200 pb, teraz główna stopa wynosi tam 16 proc.). Wskaźnik Grant Thorntona powyżej 50 proc. pojawił się jeszcze w RPA i Brazylii, a w Rosji zbliżył do tego poziomu (49 proc.) - tam też inflacja mocno rośnie.
Dlaczego firmy zamierzają podnosić ceny? Po pierwsze, bo mogą. Grant Thornton wskazuje tutaj czynnik, jakim jest silne odbicie w gospodarce i zwiększony popyt. Z powodu wzrostu zapotrzebowania na towary i usługi firmy czują, że mogą ceny podnosić, a do tego dochodzi społeczna świadomość podwyższonej inflacji. W takim otoczeniu kupujący są w stanie łatwiej zaakceptować podwyżki cen.
Ale przedsiębiorstwa chcą podwyżek także dlatego, że często po prostu muszą je wprowadzić, by utrzymać rentowność - bo rosną koszty ich działalności. Jak pisze Grant Thornton w raporcie, w tym roku 65 proc. szefów dużych i średnich firm wskazało, że wysokie koszty energii to dla nich "silna" lub "bardzo silna" bariera rozwoju.
Miejmy nadzieję, że sytuacja w przyszłym roku wróci pod kontrolę i przy zdecydowanej reakcji RPP inflacja znowu zejdzie na plan dalszy. Istnieje jednak ryzyko, że doszliśmy już do sytuacji, w której inflacja na tyle mocno weszła do świadomości konsumentów i przedsiębiorców, że zacznie nakręcać się typowa spirala inflacyjna. Ludzie pogodzili się z tym, że ceny rosną, więc akceptują kolejne podwyżki cen oraz żądają od pracodawców podwyżek płac. A to z kolei zachęca przedsiębiorców do dalszego podnoszenia cen. Nasze badanie sugeruje, że ten scenariusz błędnego koła niestety zaczyna być coraz bardziej realny
- mówi, cytowany w raporcie, Mariusz Maik, Partner Grant Thornton.
Badanie w Polsce przeprowadzono metodą CATI (wywiadów telefonicznych) wśród właścicieli i członków zarządu 100 średnich i dużych firm we wrześniu i październiku.