W poniedziałek rano media informowały nieoficjalnie, że jest zgoda na nałożenie kolejnych sankcji na Białoruś. Szef unijnej dyplomacji, Josep Borrell, potwierdził, że w najbliższych dniach będą gotowe nowe sankcje wobec białoruskiego reżimu za sztuczne wywoływanie kryzysu migracyjnego w ataku hybrydowym na Wspólnotę. To już piąty pakiet sankcji.
15 listopada ministrowie spraw zagranicznych krajów członkowskich, na spotkaniu w Brukseli, zaakceptowali nowe kryteria, które umożliwią rozszerzenie restrykcji wobec reżimu w Mińsku. Teraz eksperci mają zakończyć prace i zdecydować, kto zostanie wpisany na czarną listę. Stanie się to w ciągu następnych kilku dni.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że sankcjami ma być objętych ponad 30 osób i firm, w tym linie lotnicze, oraz biura podróży, które przodują w procederze sprowadzania migrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki do Mińska. Stamtąd migranci są później transportowani do granicy i przepychani przez nią siłą. Na czarnej liście mają się znaleźć białoruskie linie lotnicze Belavia. Ostrze sankcji nie dotknie natomiast tureckiego przewoźnika, który wstrzymał współpracę z Belavią i nie będzie już sprzedawał biletów migrantom na loty do Mińska.
Więcej na temat sytuacji na granicy na stronie głównej Gazeta.pl
Łącznie sankcje mają dotknąć niemal 200 osób, w tym samego Łukaszenkę i jego synów, oraz ponad tuzin instytucji i firm.
W czwartek 11 listopada, podczas narady z rządem, Alaksandr Łukaszenka, zareagował na zapowiedź kolejnych sankcji, które na Białoruś zamierza nałożyć Unia Europejska. Możliwe, że Mińsk odpowie, wprowadzając własne restrykcje.
Łukaszenka pytał, co jeśli odetnie UE gaz. Zapowiedział również ewentualne zamknięcie tranzytu przez terytorium Białoruskie.