Eurostat podał dane inflacyjne za październik w całej Unii Europejskiej. Potwierdzają one to, co można było podejrzewać już parę tygodni temu, kiedy z poszczególnych państw spływały wstępne odczyty. Mamy zmianę na podium.
Na tematy gospodarcze piszemy na stronie głównej Gazeta.pl.
Na początek jeszcze ważne zastrzeżenie: unijna agencja statystyczna bierze pod uwagę inną miarę inflacji (HICP) niż ta, do której przyzwyczaił nas GUS (CPI) i jest ona zwykle nieco niższa. W październiku wyniosła 6,4 proc. rok do roku. To wyraźny wzrost z wrześniowego poziomu 5,6 proc. rdr, ale takie przyspieszenie nie wystarczyło, by utrzymać jedno z trzech pierwszych miejsc w UE, bo pozycję lidera straciliśmy już we wrześniu.
Znacznie mocniej przyspieszył wzrost cen na Litwie - z 6,4 do aż 8,2 proc. (czyli o 1,8 punktu procentowego) - najmocniej w całej Unii. Ponad 8 proc. daje Litwie oczywiście miejsce numer jeden. Na pozostałych dwóch na podium znalazły się Estonia (6,8 proc.) i Węgry (6,6 proc.). Czwarta z rzędu w tym zestawieniu jest Rumunia z inflacją na poziomie 6,5 proc. i dopiero po niej Polska. Klub "szóstki" (lub więcej) z przodu zamyka Łotwa z 6,0 proc.
Najniższa inflacja w październiku była z kolei na Malcie (1,4 proc.), w Portugalii (1,8 proc.), Finlandii (2,8 proc.) i Grecji (również 2,8 proc.). Wskaźnik rocznej inflacji HICP wzrósł we wszystkich 27 państwach UE, dla całej Wspólnoty wyniósł 4,4 proc. (w strefie euro 4,1 proc.).
Ekonomiści zwracają uwagę na to, że wzrost cen w polskim odczycie HICP jest szeroki. Jak podaje Pekao SA, aż 73 proc. koszyka drożało w tempie 3 proc. rok do roku lub większym - to najwięcej od czerwca 2001 roku. Z kolei ekspert Polskiego Instytutu Ekonomicznego podaje nieco inny podział: 55 proc. koszyka rośnie mocniej niż 3,5 proc. rok do roku (czyli górnej granicy ogólnego celu inflacyjnego NBP).
Warto zwrócić uwagę na to, że równo rok temu (w październiku 2020) inflacja w UE wynosiła zaledwie 0,3 proc. rok do roku, a niektóre państwa notowały deflację, czyli spadek cen - inflację "ujemną". Na przykład w Niemczech wskaźnik HICP wynosił wtedy -0,5 proc. rok do roku, w Hiszpanii -0,9 proc., a w Grecji -2 proc. Na Litwie - dzisiejszym liderze - ceny w tym ujęciu rosły o zaledwie 0,5 proc. W tym czasie w Polsce mieliśmy najwyższą inflację w Unii - na poziomie 3,8 proc. Tak zwaną bazę sprzed roku mamy więc dość wysoką, a mimo to, wzrost cen ciągle przyspiesza.
Inflacja w UE w październiku 2021. źródło: Eurostat
Zwracali na to poniekąd uwagę także eksperci, w komentarzach po niedawnych danych GUS (przypomnę, zgodnie z nimi, inflacja CPI wyniosła w październiku 6,8 proc.). "Warto odnotować, że wzrost inflacji bazowej [bez cen żywności i energii - red.] przyspiesza mimo silnych efektów wysokiej bazy związanych z falą podwyżek covidowych w pierwszej fazie pandemii. Podobnie jak w poprzednich miesiącach struktura danych o inflacji bazowej wskazuje, że częściowo wynika to z realizacji odłożonego popytu w zamrożonych w poprzednich miesiącach sektorach gospodarki, którego kumulacja ma proinflacyjny charakter" - pisali na przykład eksperci banku Credit Agricole.
Październikowe 6,8 proc. to wcale nie jest szczyt. Eksperci spodziewają się go na początku przyszłego roku, podobnie jak NBP, ale już prognozy dotyczące wysokości tego szczytu są różne. Adam Glapiński mówił o 7 proc. "lub nieco więcej", wielu ekonomistów obstawia przebicie 8 proc.
Polska inflacja - ta "gusowska" - jest powyżej górnej granicy odchyleń od celu inflacyjnego NBP już od siedmiu miesięcy. Ta granica to 3,5 proc. (środek celu to 2,5 proc., dolna granica 1,5 proc.). Polski bank centralny czekał długo z krokami mającymi zwalczyć wzrost cen (czyli z podnoszeniem stóp). Rada Polityki Pieniężnej podniosła stopy procentowe dopiero w październiku, 40 punktów bazowych, a potem w listopadzie, o 75 punktów. Główna stopa procentowa wynosi teraz 1,25 proc. Przed pandemią, do marca 2020 roku od marca 2015 roku, była na poziomie 1,5 proc. (wtedy historycznie najniższym). Z powodu koronakryzysu bank ściął ją do 0,1 proc.
Europejski Bank Centralny stóp w strefie euro jak na razie nie rusza. Jego prezeska, Christine Lagarde, w poniedziałek powtórzyła, że takie zacieśnianie polityki monetarnej mogłoby zdusić gospodarcze odbicie po pandemii.