Temperatury spadają, a kolejki przed składami węgla i kopalniami rosną. Wszystko przez to, że Polska Grupa Górnicza wprowadziła ograniczenia w sprzedaży węgla - donosi RMF FM. Obostrzenia potrwają przynajmniej do końca roku. Maksymalna ilość węgla, którą można zakupić to 3-5 ton.
Więcej informacji gospodarczych na stronie głównej Gazeta.pl
- To jednak nic nadzwyczajnego, ale standardowe działanie - robimy tak każdego roku ze względu na początek sezonu grzewczego, a chodzi o to, aby zapewnić dostęp do węgla większej liczbie klientów - wskazuje rzecznik PGG Tomasz Głogowski cytowany przez WNP.
O tym, jak trudno o węgiel świadczy relacja jednego z kierowców. - Przyjechałem z Piekar Śląskich. To blisko stąd, więc myślę, że na noc wrócę do domu, ale pewności oczywiście nie mam, bo najpierw muszę dojechać do szlabanu kopalni, a potem jeszcze się załadować - powiedział reporterowi stacji w kolejce do kopalni Staszic w Katowicach.
Według portalu WNP kolejki ustawiają się też w innych kopalniach - Piast i Staszic-Wujek.
Doniesienia o trudnościach w zaopatrzeniu się w węgiel pojawiają się od tygodni. - Mamy już zapisanych ponad 100 osób. W przyszłym tygodniu ma zostać dostarczonych od 20 do 40 ton ekogroszku. To wystarczy dla pierwszych 10 klientów - stwierdziła pod koniec października w rozmowie z RMF FM jedna z pracownic składu opałowego.
Polacy najprawdopodobniej przestraszyli się, że znacznie wyższe ceny urosną jeszcze bardziej. - Mamy na stanie kostkę po 1500 zł, węgiel orzech po 1400 zł, pakowany orzech po 1480 zł i koksy, piękna cena - 2300 zł, czyli 50 proc. wyższa kwota niż wcześniej - wyliczała pracownica składu.
Przyczyny rosnących cen węgla wyjaśnił w rozmowie z portalem netTG.pl prof. Władysław Mielczarski z Instytutu Elektroenergetyki Politechniki Łódzkiej. - Powody są dwa. Pierwszy taki: obecne ceny węgla wzięły się stąd, iż jest on substytutem dla gazu, którego brakuje, a co za tym idzie, jest astronomicznie drogi. Wszystkie kraje zaczęły produkować energię z węgla. Nawet Niemcy, którzy oficjalnie twierdzą, że odchodzą od tego surowca, ale jak tylko coś się dzieje, to do niego wracają - stwierdził.
- Drugi powód to cykliczne wzrosty i spadki cen. Akurat jesteśmy we wzroście - dodał prof. Mielczarski.