Premier rządzącej w Indiach partii Narendra Modi powiedział w rządowej telewizji, że wycofuje się z planowanych reform deregulujących rynek rolniczy w kraju - podaje AP. W galerii znajdziecie zdjęcia protestujących, którzy cieszą się z decyzji rządzących.
Przepraszając naród, chciałem powiedzieć prosto z serca, że może czegoś zabrakło w naszych staraniach, przez co nie byliśmy w stanie szczerze porozmawiać z naszymi braćmi rolnikami. Zacznijmy od nowa z czystą kartą
- apelował Modi.
Modi ogłosił tę decyzję przed wyborami w kluczowych stanach Uttar Pradesh oraz Punjab. Protestujący przyjęli więc informację z radością, ale również ostrożnością. Zapowiedzieli, że protest i okupacja New Delhi będzie trwała do momentu, aż rząd zapewni im gwarantowane ceny skupu produktów rolnych. System ten wprowadzono w 1960 r.
Od tego czasu pozostaje niezmieniony, choć wyraźnie ma swoje problemy. O tym jak bardzo potrzebna jest reforma, może świadczyć epidemia samobójstw. Od 1995 do 2019 roku życie odebrało sobie niemal 300 tys. hinduskich rolników. Głównie ze względu na rosnące zadłużenie i niskie dochody.
Więcej na temat sytuacji na świecie znajdziesz na stronie głównej Gazeta.pl
Rolnicy uznali jednak, że reformy Modiego nie pomogą. Deregulacja miała dopuścić do rynku wielkie podmioty. Politycy opozycji i protestujący mówili jednak, że wpuszczenie korporacji jeszcze bardziej pogorszy sytuację rolników, bo dzięki sile negocjacyjne, przedsiębiorstwa będą zaniżać ceny skupu produktów rolnych.
Nie pomaga też postać samego premiera. Modi jest bowiem nacjonalistycznym radykałem. Pod jego rządami nasiliły się prześladowania muzułmanów w Indiach, których jest w kraju 195 mln, co stanowi 14,2 proc. społeczeństwa.
W sierpniu, po ogłoszeniu planu reform rolnicy postanowili zorganizować wielki pochód na stolicę Indii, New Delhi. Protestujący otoczyli miasto i do dzisiaj wokół niego koczują. Protesty mają generalnie pokojowy przebieg.
Doszło jednak do eskalacji przemocy przez policję, która atakowała rolników armatkami wodnymi. Jedna osoba zmarła, a kilkaset doznało obrażeń. Skutkiem był strajk generalny. 28 listopada przez całą dobę od pracy powstrzymało się 250 mln hindusów, czyniąc strajk największym w historii. Tłum protestujących w stolicy rozciągał się na 40 kilometrów.