Polacy kupują lewe certyfikaty COVID-19. Rząd obiecał je zwalczać, praktyka pokazuje, że to trudne

Rząd zdaje sobie sprawę z tego, że fałszywe certyfikaty potwierdzające szczepienie przeciwko COVID-19 można zdobyć bez przyjmowania preparatu. W praktyce walka z procederem ma być jednak trudna.

Tajemnicą poliszynela jest, że certyfikat potwierdzający szczepienie przeciwko COVID-19 można kupić. Niestety, fałszywy dokument nie chroni przed zakażeniem, co często wychodzi na jaw często dopiero w szpitalu. Po nagłośnieniu tego typu przypadków premier Mateusz Morawiecki zapowiedział zmiany. 

Więcej informacji gospodarczych na stronie głównej Gazeta.pl.

Zobacz wideo Urszula Pasławska gościnią Porannej Rozmowy Gazeta.pl (06.12)

Rząd zapowiadał walkę z fałszywymi certyfikatami. W praktyce to trudne

- Wiem niestety, że kwitnie rynek fałszywych certyfikatów zaszczepienia przeciw COVID-19. To zjawisko bardzo niebezpieczne, bo taka osoba naraża inne na zakażenie, a w związku z tym na najbardziej tragiczne konsekwencje - mówił pod koniec listopada szef rządu. - W związku z tym wydałem dodatkowe polecenia do głównego inspektora sanitarnego i ministra spraw wewnętrznych związane z kontrolą tego procederu - dodał. 

Jakie są efekty zwalczania fałszywych certyfikatów? Rozmówcy "Dziennika Gazety Prawnej" twierdzą, że w praktyce odebranie podrobionego dokumentu nie jest proste. "Czy dokumenty, których sfałszowanie potwierdzono w toku śledztw, są usuwane z systemu? Tego nie wiadomo" - podkreśla "DGP".

Jest czarna lista certyfikatów, ale najlepiej złapać kogoś "za rękę"

Wyłapywanie przypadków zdobycia certyfikatu szczepienia bez faktycznego przyjęcia preparatu jest trudne. "Takie przypadki wychodzą raczej w ramach prowokacji, gdy ktoś podszywa się pod klienta" - wyjaśnia gazeta. 

Nie wiadomo, ile certyfikatów zostało wycofywanych przez Centrum e-Zdrowia po wykryciu nieprawidłowości. 

(Nie)zaszczepieni w szpitalach

W połowie listopada do szpitala w Bolesławcu trafiła kobieta chora na COVID-19. Z danych widocznych w systemie wynikało, że jest osobą zaszczepioną przeciw COVID-19, dlatego medyków dziwił coraz słabszy stan pacjentki.

Stan kobiety na tyle się pogorszył, że musiała zostać podłączona do respiratora. Wtedy przekazała medykom, że nie przyjęła szczepionki przeciw koronawirusowi, a certyfikat covidowy, który posiada, jest sfałszowany.

W październiku, w ramach prowokacji, fałszywy certyfikat szczepienia kupił nawet Janusz Cieszyński, minister odpowiedzialny za cyfryzację. - Certyfikat został wystawiony od razu po podaniu PESEL. Dzięki dostępowi do konta tego pacjenta przez portal pacjent.gov.pl mogłem od razu pobrać ten certyfikat - mówił minister w rozmowie z dziennikiem. - Oczywiście od razu zgłosiłem sprawę do prokuratury bo takie działania podważają wiarygodność systemu szczepień - podkreślił Janusz Cieszyński - relacjonował. 

Więcej o: