Piotr Müller, rzecznik rządu, skomentował wywiad, którego minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro udzielił "Financial Times". - Jeżeli ten spór się nasili, będę domagał się tego, by Polska zawiesiła wpłaty do UE. Byłoby to uzasadnione, ponieważ UE bezprawnie odmawia nam środków ze wspólnego budżetu, do którego również się dokładamy - stwierdził lider Solidarnej Polski. - Nigdy nie zgodzimy się, aby Polska miała status kolonii - dodał.
Więcej informacji gospodarczych na stronie głównej Gazeta.pl
Müller w programie "Polityczne Graffiti" na antenie Polsat News podkreślił, że Zbigniew Ziobro nie wyraził stanowiska rządu. - To prywatna opinia. Polska jest beneficjentem netto środków UE, jeśli chodzi o sam budżet, czyli więcej pieniędzy otrzymujemy, niż wpłacamy - podsumował.
Dodał także, że "zamrożenie polskiej składki członkowskiej nieszczególnie pomaga w rozwiązywaniu sporu z Komisją Europejską".
Słowa Zbigniewa Ziobry odbiły się szerokim echem zarówno w Polsce jak i za granicą. "Minister Ziobro wyciąga szablę i kontynuuje szarżę na Brukselę. Grozi zawieszeniem wpłat Polski do budżetu UE i zawetowaniem unijnych polityk, jeśli Bruksela będzie dalej nalegać na praworządność w naszym kraju. Inwestorzy zagraniczni ucieszą się" - skomentowała była europosłanka i była szefowa resortu nauki Lena Kolarska-Bobińska. "Jednomyślnie przyjęła Traktat Lizboński, wynegocjowany przez rząd Jarosława Kaczyńskiego i ratyfikowany przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Nie ma w nim nic o czyimkolwiek dyktacie, natomiast jest o przestrzeganiu praworządności" - napisał z kolei uwagę Radosław Sikorski.
Wypowiedź Ziobry nie umknęła zagranicznym agencjom prasowym. "Polski minister grozi UE wetem" -pisze Bloomberg. Reuter pisze z kolei, że Polska "przekreśliła swoje szanse na unijne miliardy". Powodem miała być "bojowa postawa", którą wykazał się Zbigniew, który wręczył Didierowi Reyndersowi, komisarzowi UE ds. sprawiedliwości, zdjęcia zbombardowanej Warszawy. Jak podała w niedzielę agencja Reuters, jeden z członków delegacji Didiera Reyndersa miał ocenić, że komisarz UE został w Warszawie "potraktowany brutalnie", sam Reynders miał być też "ewidentnie zszokowany" postawą polskiego rządu.