Pod koniec listopada, podczas prezentacji pakietu antyinflacyjnego premier Mateusz Morawiecki stwierdził, że pakiet rozwiązań, które mają zwalczyć inflację, mógłby być szerzy. Zapewnił, że rząd chciał obniżyć VAT na żywność do zera, ale Komisja Europejska się na to nie zgodziła.
Więcej informacji gospodarczych na stronie głównej Gazeta.pl
Nieformalnie Bruksela na obniżkę ostatecznie się jednak zgodziła. Zerowa stawka miałaby zostać wprowadzona na co najmniej pół roku i obowiązywać od lutego. W tej sprawie został skierowany wniosek do KE. Obecne przepisy unijne nie zezwalają na zerową stawkę VAT na żywność, a jedynie na zastosowanie stawki obniżonej do 5 proc.
Co w praktyce oznaczałoby obniżenie podatku VAT na żywność. Spadek cen, ale nie tak spektakularny, jak wielu Polaków mogłoby oczekiwać. "Super Express" obliczył, że np. masło i jaja staniałyby o 40 groszy. Mięso drobiowe o 50 groszy, cukier i mleko o 30 groszy. Ziemniaki staniałyby mniej więcej o 10 groszy, a chleb - i to ten z droższych, kosztujący 6,6 zł - o 33 grosze.
Całoroczny zysk na osobę, wedle wyliczeń dziennika, również nie prezentowałby się zbyt imponująco, bo wyniósłby ok. 85 zł. A jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że obniżona stawka VAT ma obowiązywać tylko pół roku, licznik zysków wygląda jeszcze skromniej.
W większym stopniu niż obniżka VAT-u zrekompensować wysokie ceny żywności może tzw. dodatek osłonowy. - Spowoduje, że ceny żywności, które poszły do góry, spadną - zapewnił premier w listopadzie.
Tyle tylko, że pieniądze trafią do wybranych. Zadecyduje kryterium dochodowe danego gospodarstwa domowego:
Gospodarstwa domowe zyskają jednak dzięki innym elementom tarczy - obniżce podatków na gaz i prąd czy paliwo.