Gazociąg Jamał-Europa powstał pod koniec lat 90. XX wieku po to, by dostarczać do Europy Zachodniej surowiec z rosyjskiego półwyspu. Biegnie przez Rosję, Białoruś, Polskę i na niewielkim odcinku przez Niemcy, gdzie łączy się z niemieckim systemem przesyłowym i gdzie w Mallnow niedaleko Frankfurtu nad Odrą znajduje się punkt pomiarowy.
Więcej wiadomości z gospodarki na stronie głównej Gazeta.pl.
I dane niemieckiego operatora sieci Gascade z tego właśnie miejsca wskazały w niedzielę, że gaz jest tłoczony w kierunku z Niemiec do Polski, czyli przeciwnym niż zazwyczaj, w ilości blisko 1,2 mln kilowatogodzin na godzinę. Ten tzw. rewers fizyczny trwa już szósty dzień z rzędu - zauważa Agencja Reutera. Gascade wskazywał we wtorek, że dostawy surowca z Rosji do Niemiec tą drogą zostały wstrzymane we wtorek 21 grudnia, następnie zmienił się kierunek przesyłu.
To, co dzieje się w ostatnim czasie na rynku gazu (i energii ogółem) w Europie, narzuca pewien kontekst tej sytuacji. Z jednej strony mamy kryzys energetyczny, ceny surowców, w tym gazu, oraz energii gwałtownie rosną. Powodów jest kilka, zaczęło się od popandemicznego odbicia gospodarczego, które wywindowało popyt. Do tego doszły inne czynniki, w tym niekorzystne zjawiska pogodowe, ograniczające generowanie energii z wiatru oraz przedłużające się wyłączenia elektrowni jądrowych we Francji. I to wszystko na początku zimy, kiedy zapełniane są magazyny na mroźny czas.
Wielu ekspertów podkreśla jeszcze element geopolityczny, czyli działania Rosji. Z jednej strony mamy wzrost napięcia na Ukrainie, z drugiej Nord Stream 2 - nowy gazociąg łączący Rosję i Niemcy po dnie Bałtyku, który czeka na zgody Berlina i Brukseli na rozpoczęcie działalności. Tymczasem kilka tygodni temu niemiecki regulator zawiesił proces certyfikacji Nord Streamu 2.
Polska oskarżyła w tym tygodniu Rosję o wstrzymanie dostaw gazociągiem Jamał-Europa, zarzucając Gazpromowi manipulację. Gazprom odrzuca te oskarżenia - podała agencja AFP.
Prezydent Rosji Władimir Putin w piątek zaprzeczył, by rewers był ruchem politycznym i powiedział, że Polska "odsunęła" Rosję od zarządzania tym rurociągiem. Dzień wcześniej stwierdził, że to Niemcy odsprzedają gaz Polsce i Ukrainie, podkreślając, że to nie jego kraj należy obwiniać o kryzys energetyczny i wysokie ceny surowca.
"Wszelkie oskarżenia pod adresem Rosji i Gazpromu, że nie dostarczamy wystarczającej ilości gazu na rynek europejski, są całkowicie bezpodstawne, niedopuszczalne i nieprawdziwe" - powiedział z kolei w sobotę wieczorem rzecznik Gazpromu Siergiej Kuprijanow.
Rosja powtarza, że wypełnia swoje zobowiązania dostaw w ramach kontraktów długoterminowych - i potwierdzają to też doniesienia od jej niemieckich klientów, o których piszą zachodnie agencje informacyjne. Jednak, jak zauważa Reuters, Gazprom w grudniu nie rezerwuje dodatkowej przepustowości Jamałem na przesył surowca.