Megara w czwartek 30 grudnia po południu zacumowała w terminalu LNG w Świnoujściu. To stosunkowo nowy gazowiec, wybudowany w 2018 roku. Ma prawie 295 metrów długości i ponad 46 metrów szerokości, morze transportować 173 545 metrów sześciennych gazu LNG. Podróż do Polski zajęła mu ponad 17 dni - z portu Sabine Pass niedaleko Port Arthur w Teksasie wypłynął 12 grudnia.
Gazowiec Megara w porcie w Świnoujściu. https://www.marinetraffic.com/
Relację z wchodzenia Megary do portu można było śledzić na twitterowym profilu Piloci Morscy Szczecin - gazowcowi nieco przeszkodziła pogoda (mgła), ale ostatecznie piloci bezpiecznie doprowadzili go na miejsce.
Na miejsce, czyli do Terminalu LNG im. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Świnoujściu, dokąd gaz z USA zamówiło PGNiG. Gazowiec Megara dostarczył do terminalu 95 mln m3 gazu ziemnego po regazyfikacji, w postaci LNG jest to około 70 tysięcy ton skroplonego gazu ziemnego - poinformowało Next.gazeta.pl biuro prasowe polskiej spółki. To 16. zrealizowana w tym roku dostawa LNG ze Stanów Zjednoczonych, oprócz tego PGNiG zrealizowało 19 dostaw z Kataru. Obecnie (na koniec trzeciego kwartału) import surowca z kierunków innych niż wschodni to około 20 proc. całego wolumenu gazu ziemnego (na który składa się import i wydobycie).
Takich gazowców płynie ze Stanów Zjednoczonych do Europy więcej. Dziennikarz Bloomberga, który śledzi ich trasy, podał, że według stanu na 29 grudnia, w trasie były 44 jednostki. W tym ponad połowa - 24 - z zadeklarowanymi portami docelowymi. Poza jednym do Polski, po jednym gazowcu płynie przez Atlantyk do Chorwacji i Gibraltaru, dwa na Maltę, po trzy do Turcji, Holandii i Francji oraz po pięć do Wielkiej Brytanii i Hiszpanii.
Kolejnych 20 nie ma zadeklarowanego miejsca docelowego. Pierwsze informacje na temat tej swego rodzaju flotylli ratunkowej pojawiły się kilka dni przed Świętami Bożego Narodzenia. Tuż przed Wigilią ceny gazu na europejskim rynku (holenderskim, który jest punktem odniesienia dla kontynentu) spadły o około 40 proc.
Kontrakty terminowe na ten surowiec nadal tanieją - na koniec grudnia wracają do poziomu z początku tego miesiąca.
Kontrakty terminowe na gaz Dutch TTF. Źródło: https://www.theice.com/
To nie wszystko. W reakcji na rekordowo wysokie rynkowe ceny gazu w Europie (szczyt notowano 21 grudnia), zawracano gazowce płynące do Azji. Agencja Reutera podawała przed tygodniem, że takich przypadków było około 10, w tym przynajmniej dwa statki z USA, które zawróciły już na Oceanie Indyjskim. Handel idzie za cenami i popytem. A ten popyt w Europie, szykującej się do mroźnej zimy, jest wciąż wysoki, podczas gdy w Azji nieco osłabł.
W przypadku cen gazu mamy do czynienia nie tylko z czynnikami ekonomicznymi, choć to one grały tutaj pierwszą i główną rolę, a dokładnie popandemiczne odbicie w gospodarce. Nałożyło się ono na sezonowy popyt związany z zapełnianiem magazynów gazu na zimę, dodatkowo gaz częściowo zastępował w energetyce jeszcze droższy węgiel.
Do tych czynników dochodzi element geopolityczny, czyli Rosja, w tym momencie wciąż główny dostawca gazu dla Europy. Przedstawiciele władz, w tym sam Władimir Putin, w zasadzie wprost mówią już, że ceny gazu na kontynencie obniżyłoby uruchomienie gazociągu Nord Stream 2. Nitka nowej instalacji jest już napełniona, czeka na odpowiednie zgody od Niemiec i UE. Tymczasem kilka tygodni temu niemiecki regulator wstrzymał czasowo proces certyfikacji gazociągu i do połowy przyszłego roku procedura raczej się nie skończy. W tym czasie Gazprom nie pompuje gazu inną rurą - gazociągiem Jamał-Europa. Rosyjski koncern wywiązał się ze swoich umów dla odbiorców na zachodzie Europy, ale nie zamówił dodatkowej przepustowości - a popyt na surowiec jest.
Tymczasem Stany Zjednoczone według prognoz staną się w przyszłym roku największym światowym eksporterem gazu LNG, pokonując Katar i Australię.
Na końcu tych wszystkich zawirowań są klienci firm energetycznych, kupujący od nich dostawy gazu. W Polsce konsumenci mają nieco łatwiej niż firmy, bo w przypadku gospodarstw domowych taryfy gazowe PGNiG zatwierdza Urząd Regulacji Energetyki - choć i ich (nas) czekają słone podwyżki, na początku roku złagodzone tzw. tarczą antyinflacyjną. Biznes i samorządy już teraz dostają boleśnie podwyższone rachunki. A wyższe koszty działalności dla firm i przedsiębiorstw komunalnych to ostatecznie także podwyżki dla konsumentów.