Budżet na rok 2022 przewiduję podwyżkę dla sfery budżetowej. Wyniesie ona 4,4 proc. Oznacza to, że osoby o najmniejszym poziomie dochodów zyskają ok. 100 zł. Minister Finansów musiał na realizację tego celu znaleźć 3,2 mld zł.
Więcej informacji gospodarczych na stronie głównej Gazeta.pl
Nie wszyscy są jednak zadowoleni. Część związkowców twierdzi, że skala wzrostu płac jest zbyt niska. "To krok w dobrym kierunku, ale dalece niewystarczający. Ta propozycja rządu w połączeniu z wysoką inflacją, wzrostem cen podstawowych artykułów żywnościowych, usług czy stałych opłat związanych z utrzymaniem gospodarstw domowych nie sprawi, że trudna sytuacja materialna pracowników budżetówki ulegnie poprawie." - czytamy na stronach Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych. "OPZZ podtrzymuje postulat co najmniej 12 proc. podwyżki wynagrodzeń dla pracowników sfery budżetowej" - piszą związkowcy w komunikacie.
Jak zauważa Oko.press kwota podwyżki została ustalona w sierpniu, gdy prognozowano inflację na poziomie 3,3 proc. w 2021 roku. Dziś inflacja dobija do 8 proc., a w czerwcu - jak prognozuje Adam Glapiński, prezes NBP, ma osiągnąć apogeum - 8,3 proc.
Zgodnie z szacunkami OPZZ w sferze budżetowej pracuje 560 tys. osób, ale wraz z całą strefą finansów publicznych mowa już o ok. 2,5 mln osób. Średnia pensja w administracji publicznej w 2020 roku wyniosła 6108 zł.
Podwyżka dla sfery budżetowej jest niższa niż tempo wzrostu płacy minimalnej. Ta wyniesie bowiem od przyszłego roku 3010 zł. Oznacza to wzrost o 7,5 proc.