Takiej sytuacji jeszcze nigdy nie było. Firmy na potęgę gromadzą zapasy. Boją się wzrostu cen

Z jednej strony poznaliśmy dobre dane - wskaźnik PMI, obrazujący aktywność w polskim przemyśle, wbrew oczekiwaniom wzrósł. Z drugiej, za wzrost odpowiada w dużej mierze gromadzenie zapasów "w bezprecedensowym tempie" - piszą autorzy raportu. To dobrze pokazuje, czego teraz boją się firmy.

PMI dla polskiego przemysłu za grudzień wzrósł do 56,1 pkt z 54,4 pkt w listopadzie. To dobra wiadomość, bo po pierwsze odczyt powyżej 50 punktów oznacza wzrost aktywności w sektorze, po drugie ten wzrost przyspieszył (jest najsilniejszy od lipca), a po trzecie dane są lepsze od spodziewanych, bo eksperci zakładali lekkie pogorszenie sytuacji. 

Więcej wiadomości z gospodarki na stronie głównej Gazeta.pl>>>

Polski przemysł przyspieszył na koniec roku. PMI w górę

Indeks PMI składa się z pięciu subindekstów: nowych zamówień, produkcji, zatrudnienia, czasu dostaw i zapasów pozycji zakupionych. Produkcja w grudniu rosła najmocniej od lipca, a nowe zamówienia najmocniej od sierpnia.

Analitycy IHS Markit, opracowujący raport, piszą, że badane firmy mówiły o wzroście popytu na swoje towary, uzasadniając go m.in. "konkurencyjnymi strategiami cenowymi" oraz wprowadzaniem nowych produktów. Co ciekawe, pierwszy raz od czterech miesięcy zwiększyły się zamówienia z zagranicy. Firmy produkcyjne zwiększały też zatrudnienie.

Firmy gromadzą zapasy jak nigdy

Najciekawsze jest jednak to, co działo się w grudniu z zapasami. Od pewnego czasu widać skłonność firm do ich gromadzenia, teraz IHS Markit pisze, że mamy "największy w historii badania wzrost zapasów środków produkcji". Dlaczego? Przedsiębiorstwa boją się po prostu, że w kolejnych miesiącach będzie jeszcze drożej albo że pewne towary trudniej będzie kupić. Zbierają je więc "na wszelki wypadek" - ang. "just in case", kiedy tylko mają taką możliwość. To odejście od rozpowszechnionego dotąd modelu produkcji w systemie "just in time" - surowce, półprodukty czy komponenty docierają do fabryk dokładnie wtedy, kiedy są potrzebne, co obniża na przykład koszty magazynowania. Za to w czasie opóźnień i zaburzeń łańcuchów dostaw, z czym mamy do czynienia od przeszło roku, prowadzi także do kosztownych przestojów w produkcji. 

Firmy mówiły też o podwyżkach cen gazu i energii, co przekładało się na gwałtownie rosnące koszty produkcji. "Ankietowani menedżerowie oczekują dalszych podwyżek cen produkcji, m.in. ze względu na wyższe ceny energii. Dane nie w pełni uwzględniają jednak gwałtowny wzrost cen energii w grudniu (ankieta odbyła się 6-17 grudnia). Dlatego w styczniu można oczekiwać nasilenia oczekiwań inflacyjnych" - zauważają ekonomiści PKO BP w komentarzu do danych. 

Zobacz wideo Czy inflacja jest poza kontrolą? Borys: Wydaje mi się, że nie

Mimo wszystko przedsiębiorstwa produkcyjne pozostają optymistycznie nastawione. Spodziewają się utrzymania pozytywnych trendów i poprawy warunków gospodarczych, choć tutaj istotnym czynnikiem jest też ustąpienie pandemii koronawirusa.

"Tymczasem wyzwania związane z niedoborami podaży oraz inflacją są wciąż widoczne i niewiele wskazuje na to, aby sytuacja miała się poprawić. Takie obawy nadal ciążą nad decydentami firm i już doprowadziły do uzasadnionych prób budowania zapasów buforowych w celu złagodzenia wyzwań związanych z podażą i cenami. Problem w tym, że to nieuchronnie zwiększa presję na łańcuchy dostaw" - mówi cytowany w komunikacie ekonomista IHS Markit Paul Smith.

Do tego, by można było uznać, że sytuacja wróciła do normy, jest jeszcze daleko. 

Czym jest indeks PMI? 

PMI (z angielskiego purchasing managers index), czyli indeks menedżerów ds. zakupów, to wskaźnik, który obrazuje kondycję sektora wytwórczego. Przygotowuje go firma IHS Markit dla głównych światowych gospodarek. Opiera się on na odpowiedziach w comiesięcznych kwestionariuszach wśród kadry kierowniczej firm działających w danym kraju i pokazuje, jakie są nastroje w tym sektorze. 

W Polsce badanych jest ponad 200 firm produkcyjnych, wybieranych na podstawie udziału branży w PKB i poziomu zatrudnienia. PMI to tak zwany wyprzedzający indeks koniunktury - jako badanie ankietowe traktowany jest jako prognostyk dotyczący twardych danych z gospodarki, publikowanych przez Główny Urząd Statystyczny - produkcji przemysłowej. 

Podczas jego tworzenia przedstawiciele firm odpowiadają na pytania, które składają się na obraz ich odbioru sytuacji - wiadomo, czego firmy się boją lub na co liczą, co im ułatwia, a co utrudnia prowadzenie biznesu. Można zatem na jego podstawie wyciągać wnioski dotyczące ich zachowań - tego, czy będą inwestować lub czy przygotowują się do trudniejszego dla swojej działalności czasu. Jeśli odczyt PMI znajduje się powyżej poziomu 50 pkt, oznacza to rozwój sektora (w tym przypadku przemysłowego), jeśli poniżej - jego recesję. 

Więcej o: