Polski Ład, który wszedł w życie z początkiem roku, miał przynieść niemal wszystkim Polakom korzyści finansowe. W praktyce okazało się jednak, że część osób otrzymała mniejsze wynagrodzenia. Wśród nich są m.in. nauczyciele.
Rząd początkowo twierdził, że tego typu informacje to "wprowadzanie opinii społecznej w błąd". W końcu przyznał, że niektóre osoby mogą otrzymać "na rękę" mniej, niż w zeszłym roku - przy założeniu tej samej podstawy.
Więcej informacji gospodarczych na stronie głównej Gazeta.pl
W odpowiedzi na zamieszanie Jan Sarnowski, wiceminister finansów, zapowiedział zmiany w sposobie rozliczania się z fiskusem. "Ministerstwo Finansów wyda rozporządzenie dotyczące rozliczania zaliczek [na podatek dochodowy - red.]. Dla osób, które zarabiają do 12 800 zł brutto, które miałyby zapłacić wyższe zaliczki, pracodawca zastosuje zeszłoroczną zaliczkę. Nadpłata będzie naliczona na poczet zaliczki za luty 2022 r." - czytamy w komunikacie Kancelarii Premiera.
Sarnowski wskazał też możliwe przyczyny obniżenia niektórych pensji. "Problemy z niższymi wynagrodzeniami mogą wynikać z braku złożenia wniosku PIT-2, który powinien być podpisywany przez pracownika w momencie zatrudnienia u nowego pracodawcy. U niektórych pracodawców mogło to zostać niedopełnione" - dodał.
We wtorek media obiegły informacje o tym, że niektóre osoby - nauczyciele, policjanci, pielęgniarki - otrzymały niższe pensje. Nauczycieli i funkcjonariuszy służb mundurowych dotyczą te same zasady, co innych podatników. Na zmianach podatkowych [wprowadzonych przez - red.] Polski Ład korzystają osoby z wynagrodzeniem do ok. 5700 zł brutto, a do ok. 12800 zł – obciążenie podatkiem i składką się nie zmienia - zapewnił Jan Sarnowski podczas środowej konferencji prasowej.
Przedstawiciel resortu finansów po raz kolejny zapewnił, że po wprowadzeniu reformy podatkowej, obciążenia podatkowe zmniejszą się dla ok. 18 mln Polaków. - To 70 proc. pracowników - podkreślił Sarnowski. - Dla kolejnych 20 proc. pracowników obciążenie podatkiem i składką nie ulegnie zmianie. 90 proc. podatników albo skorzysta na zmianach, albo będą dla nich neutralne - dodał.
Czy nowe regulacje podatkowe mogą być dla Polaków niekorzystne? W rozmowie z next.gazeta.pl potwierdziły to dwie ekspertki. Małgorzata Samborska, doradca podatkowy, ekspertka Grant Thornton, wyjaśniła, że ze stratą muszą liczyć się m.in. osoby, które otrzymują wynagrodzenia z tytułu umowy zlecenia, dzieło, kontraktów menedżerskich. Przy tych przychodach nie zadziała ulga dla klasy średniej, nie ma też możliwości złożenia PIT-2. Kolejna grupa, to osoby, które nie złożyły przed pierwszą wypłatą PIT-2. Stracić mogą też ci, którzy posiadają dwa lub większą liczbę etatów.
Bożena Nowicka, doradca podatkowy, dyrektor w DORADCA Zespół Doradców Finansowo-Księgowych Sp. z o.o., wykładowca Stowarzyszenia Księgowych w Polsce twierdzi w rozmowie z Gazeta.pl, że Polski Ład faktycznie może powodować w niektórych wypadkach straty. - Na zmianach podatkowych wielu Polaków niestety straci, a nie zyska. To już widać po pierwszych wypłatach wynagrodzeń otrzymywanych w styczniu. Stracą głównie te osoby, które pracują na kilku etatach, np. nauczyciele uczący w kilku szkołach lub lekarze pracujący w kilku przychodniach czy szpitalach - pisze w analizie dla Gazeta.pl. - Stracą również emeryci, którzy dorabiają sobie do emerytury, pracując dodatkowo na etacie. Mniejszą wypłatę dostaną także osoby pracujące na podstawie umowy zlecenia. Najwięcej oczywiści tracą przedsiębiorcy i osoby, których przychody przekraczają górny próg przewidziany dla klasy średniej - dodaje.