W minionym tygodniu media obiegły informacje o tym, że część osób otrzymała pensje niższe niż w grudniu. Nauczyciele czy policjanci wskazywali na uposażenie pomniejszone nawet o kilkaset złotych. Niektórzy pytali, czy za mniejsze wypłaty nie odpowiada czasem Polski Ład.
Więcej informacji gospodarczych na stronie głównej Gazeta.pl.
Przemysław Czarnek, minister edukacji i nauki, początkowo twierdził, że informacje o niższych wypłatach to "wprowadzanie w błąd opinii publicznej". Rzecznik rządu przyznał jednak, że niektórzy faktycznie mogli zobaczyć na koncie mniej pieniędzy, a Ministerstwo Finansów zapowiedziało zmianę przepisów. I przyznało, że pracodawcy, zgodnie z obowiązującymi przepisami, zaliczkę na podatek dochodowy mogą wypłacać bez uwzględniania kwoty wolnej od podatku i ulgi dla klasy średniej. A to zmniejsza pensje.
Więcej szczegółów zdradził w rozmowie z Polską Agencją Prasową Piotr Patkowski, wiceminister finansów. - Chcemy tak skonstruować przepisy, aby zmniejszyć to ryzyko - zapewnił.
Jak wyjaśnił, "rozporządzenie będzie się koncentrować na usprawnieniu techniki poboru podatku, aby wszyscy podatnicy dostrzegli działanie Polskiego Ładu już przy miesięcznej wypłacie pensji, a nie dopiero przy rozliczeniu za cały rok".
Wiceszef resortu finansów zapowiedział, że nowa wersja przepisów pojawi się szybko - najpóźniej w przyszłym tygodniu.
Minister Patkowski powtórzył też wcześniejsze zapewnienia resortu. W środę Jan Sarnowski, wiceminister finansów, zapewnił, że rozporządzenie dotyczące rozliczania zaliczek na podatek dochodowy będzie zmienione. Dla osób, które zarabiają do 12 800 zł brutto, które miałyby zapłacić wyższe zaliczki, pracodawca zastosuje zeszłoroczną zaliczkę.
Sarnowski wyjaśnił też, co z osobami, które już otrzymały mniejszą pensję (z góry otrzymują ją pracownicy zatrudnieni w sferze budżetowej). - Nadpłata będzie naliczona na poczet zaliczki za luty 2022 r. - czytamy w komunikacie kancelarii premiera.
Małgorzata Samborska, doradczyni podatkowa i ekspertka Grant Thornton, ma jednak wątpliwości, czy Polski Ład da się naprawić rozporządzeniem. "Widzę, że Ministerstwo Finansów wyjaśnia, że PIT-2 można złożyć dowolnym momencie roku. Przepis jednak mówi wprost, że przed pierwszą wypłatą wynagrodzenia w roku" - napisała na Twitterze.
W odpowiedzi na te wątpliwości resort finansów stwierdził, że "ustawa PIT nie zabrania pomniejszania zaliczek na podatek o 1/12 kwoty zmniejszającej podatek na podstawie PIT-2 otrzymany od pracownika po dokonaniu pierwszej wypłaty wynagrodzenia w roku". Jak zapewniło ministerstwo, "organy podatkowe, w tym Minister Finansów, nie kwestionują tego sposobu postępowania". Zdaniem Małgorzaty Samborskiej przepisy powinna zmieniać ustawa, a nie rozporządzenie.
Dlaczego część osób otrzymało w styczniu mniejszą pensję? Osoby takie mogły nie złożyć specjalnego druku PIT-2. To nic innego jak oświadczenie pracownika dla celów obliczania miesięcznych zaliczek na podatek dochodowy od osób fizycznych. Wniosek ten należy złożyć do pracodawcy, aby miał on możliwość odprowadzenia z pensji podatku z uwzględnieniem wolnej kwoty.
We wcześniejszych latach była ona stosunkowo niewielka i zmieniała wysokość pensji o kilkadziesiąt złotych. Jeśli PIT-2 nie wypełniliśmy, "groziło" nam uposażenie mniejsze o co najwyżej kilkadziesiąt złotych miesięcznie. Fiskus oddał nam je przy rozliczeniu rocznym.
Polski Ład kwotę wolną podnosi jednak do 30 tys. zł. Co sprawia, że urząd skarbowy pobiera z góry nawet 425 zł miesięcznie. Oczywiście możliwe, że przy rozliczeniu podatków większość tej kwoty nam odda. Podatnicy nie uśmiechają się jednak na myśl, że mają pożyczać rządowi nawet 5100 zł (425x12 miesięcy), by odzyskać tę kwotę - ale pomniejszoną o wynoszącą prawie 8 proc. inflację.