Polska na wojnie z inflacją. Czy miękkie lądowanie jest możliwe? Oby walka nie przerodziła się w zapaść

Obecna sytuacja wskazuje na to, że doszło do przegrzania gospodarki. Aby osiągnąć zbilansowany rozwój i uniknąć kosztownych i destabilizujących skutków w przyszłości konieczne są przejrzyste działania przywracające równowagę między popytem a podażą w skali makro. Celem powinna być rekalibracja w sposób możliwie łagodny, tak żeby walka z inflacją nie przerodziła się w recesję czy zapaść - piszą w swoim najnowszym stanowisku dr Łukasz Rachel z Princeton University i dr Wojciech Paczos z Cardiff University, ekonomiści z fundacji Dobrobyt na Pokolenia.
Zobacz wideo Tarcza antyinflacyjna dla wspólnot mieszkaniowych w praktyce - rzeczniczka URE tłumaczy

Publikujemy stanowisko ekspertów fundacji Dobrobyt na Pokolenia - dra Łukasza Rachela z Princeton University i dra Wojciecha Paczosa z Cardiff University - pt. "Jak obniżyć inflację w Polsce: czy miękkie lądowanie jest jeszcze możliwe?". Tytuł artykułu pochodzi od redakcji.

Na politykę gospodarczą tworzącą dobrobyt na pokolenia składają się dwa filary: stabilizacja makroekonomiczna, która równoważy popyt i podaż w gospodarce; oraz dbałość o silny i zrównoważony rozwój w długim terminie, poprzez dbałość o niezależność instytucji i budowanie zaufania społecznego. W ostatnich latach w Polsce uwagę przykuwało niszczenie instytucjonalnych fundamentów długoterminowego dobrobytu. Dzisiaj widoczne są również skutki źle zbilansowanej polityki krótkoterminowej. W poniższym stanowisku tłumaczymy przyczyny podwyższonej inflacji i proponujemy strategię jej bezpiecznego obniżania.

Przyczyny wysokiej inflacji

Obecna wysoka inflacja w Polsce pochodzi zarówno ze źródeł krajowych jak i światowych. Po stronie światowej są to głównie kłopoty z łańcuchami dostaw, które nie nadążały za potężnym odbiciem w światowej konsumpcji dóbr, oraz silny wzrost cen energii.

Po stronie krajowej jest ona przejawem silnej koniunktury makroekonomicznej w Polsce w ostatnich latach, gdy tempo wzrostu popytu jest wyższe niż pozwala na to dynamika mocy produkcyjnych gospodarki. Już przed pandemią rynek pracy był mocno rozgrzany, oczekiwania konsumentów i firm były optymistyczne, a koniunktura na rynkach światowych sprzyjająca. Do dalszego wzmacniania tej koniunktury przyczyniły się niskie stopy procentowe (wraz z retoryką NBP o tym, że stopy pozostaną niskie), silne wzrosty cen aktywów, oraz progresywne transfery społeczne. Inflacja bazowa w Polsce utrzymywała się na podwyższonym poziomie około 4 proc. już na początku 2020 roku, znacznie powyżej poziomów w innych krajach. W ostatnich miesiącach, także dzięki potrzebnym w pandemii stymulującym strategiom makroekonomicznym i programom osłonowym, obserwujemy szybki powrót do sytuacji silnego popytu, co będzie w dalszym ciągu napędzało presję płacową i inflacyjną. Pewną rolę odgrywa tutaj także stosunkowo słaby kurs złotego.

Najważniejsze jest pytanie o to czy i w jakim stopniu obecna wyższa inflacja odzwierciedla już wzrost oczekiwań inflacyjnych. To znaczy, czy część podwyżek cen i płac jest efektem tego, że firmy i pracownicy spodziewają się wyższej inflacji i reagują na nią, nawet jeśli nie są pod bezpośrednią presją kosztową. Wydaje się, że zaczynamy obserwować symptomy tego zjawiska: rosnące marże firm oraz rosnąca średnia i większa rozbieżność oczekiwań inflacyjnych gospodarstw domowych, firm i analityków.

Cel polityki makro: miękkie lądowanie

Obecna sytuacja wskazuje na to, że doszło do przegrzania gospodarki. Aby osiągnąć zbilansowany rozwój i uniknąć kosztownych i destabilizujących skutków w przyszłości konieczne są przejrzyste działania przywracające równowagę między popytem a podażą w skali makro. Celem powinna być rekalibracja w sposób możliwie łagodny, tak żeby walka z inflacją nie przerodziła się w recesję czy zapaść.

Obecnym celem polityki pieniężnej powinno być więc wypracowanie scenariusza „miękkiego lądowania" (soft landing) dla polskiej gospodarki. Na takie rozwiązanie składają się dwa elementy: skuteczne zakotwiczenie oczekiwań inflacyjnych i obniżenie dynamiki popytu w stosunku do dynamiki podaży tak aby inflacja w średnim okresie spadła do celu. Niestety, te cele cechuje pewna wymienność: im mocniej trzeba walczyć o zakotwiczenie oczekiwań tym trudniej jest łagodnie bilansować gospodarkę. Idealnie byłoby doprowadzić tylko do relatywnego (a nie absolutnego) obniżenia się poziomu popytu tak aby podaż (poziom produktywności ludzi i kapitału w gospodarce) dogoniła popyt z uniknięciem dotkliwych konsekwencji (na przykład na rynku pracy). Miękkie lądowanie to sytuacja, w której popyt konsumentów wciąż rośnie, ale rośnie w miarę równo i nieco wolniej niż podaż. Twarde lądowanie to spadek popytu w ujęciu absolutnym, który skutkuje recesją, wzrostem bezrobocia i olbrzymimi kosztami na poziomie indywidualnym i społecznym.

Bank centralny ma do dyspozycji instrumenty, dzięki którym może skutecznie hamować dynamikę popytu – wyższe stopy procentowe i jasna komunikacja to dwa. Odpowiedź na to co obserwujemy w danych wymaga znacznego podniesienia realnej stopy procentowej, a więc podwyżek nominalnej stopy referencyjnej, które są wyższe od wzrostu średnioterminowych oczekiwań inflacyjnych. Przyjmując, że oczekiwania wzrosły o kilka punktów procentowych, ostatnie podwyżki stóp przez RPP są zapewne niewystarczające do podwyższenia stopy realnej. W naszej ocenie konieczne będzie dalsze zacieśnianie warunków monetarnych, poparte odpowiednimi zmianami w komunikacji.

Zmiany w komunikacji powinny w pierwszej kolejności polegać na podkreśleniu, że NBP nie będzie tolerował odchyleń od celu inflacyjnego w średnim okresie. Bank Centralny i Rada Polityki Pieniężnej powinni jasno tłumaczyć uczestnikom rynku nietypową naturę ostatniego kryzysu i odbicia, prezentować przyczyny wzrostu inflacji w ujęciu ilościowym oraz otwarcie komunikować bilans ryzyk makroekonomicznych, ze szczególnym uwzględnieniem oczekiwań inflacyjnych. Uważamy, że prognozy NBP powinny mieć charakter scenariuszowy: projekcje inflacji dla różnych ścieżek stóp procentowych, szczególnie tych zgodnych z bieżącymi oczekiwaniami rynku, a nie tylko przy założeniu braku działań.

Doświadczenia banków centralnych w krajach rozwiniętych takich jak USA czy Wielka Brytania pokazują, że nie jest łatwo obniżyć inflację bez wywołania recesji. Każda amerykańska ekspansja gospodarcza między wojną koreańską a dezinflacją Volckera po 1979 r. kończyła się, gdy Rezerwa Federalna próbowała zahamować inflację, a gospodarka wpadała w recesję. Od tamtego czasu nie było tam żadnych poważnych wybuchów inflacji. Makroekonomia to złożony system, w którym oczekiwania pełnią kluczową rolę, dlatego trudno jest wypracować rozwiązania, które z jednej strony nie doprowadzą do dalszego wzrostu oczekiwań inflacyjnych, a z drugiej strony nie doprowadzą do recesji. Ostatnie dekady testowały światową politykę monetarną w drugą stronę: po kryzysie finansowym inflacja była niska a popyt anemiczny; ostatnie lata nie oferują więc wielu nowych lekcji jak postępować z podniesioną inflacją.

Sterowanie gospodarką rynkową, nawet w normalnych czasach, nie jest łatwe, a dzisiaj dochodzą dodatkowe trudności, które czynią ten proces jeszcze bardziej złożonym. Po pierwsze, pandemia to skomplikowany szok: duży, nierówny, powracający i bez precedensu w najnowszej historii. Nałożenie się czynników wewnętrznych i zewnętrznych powodujących wysoką inflację czyni sytuację mało przejrzystą. Reputacja i zaufanie do banku centralnego są mocno nadszarpnięte przez złą komunikację i upolitycznienie. Polityka fiskalna jest w dalszym ciągu luźna a przyszłej trajektorii towarzyszy duża niepewność (Polski Ład i Tarcza Antyinflacyjna). Spóźnione działania będą musiały być mocniejsze i bardziej gwałtowne, a przez to i bardziej kosztowne.

Trudności te nie mogą zniechęcać do działania. Im większa nierównowaga makroekonomiczna, im później podejmowane będą działania rebilansujące, tym trudniej będzie o miękkie lądowanie. To, jakimi kosztami na rynku pracy i ogólnie w gospodarce będzie okupiony powrót inflacji do celu, zależy w dużej mierze od szybkości działań i efektywności komunikacji NBP.

Działania doraźne przesuwają problemy w czasie

Obniżki podatków pośrednich, takich jak akcyza czy VAT, mechanicznie wpływają na obniżenie się odczytów inflacji w krótkim okresie, oraz ich podwyższenie w momencie powrotu do poprzednich stawek. Mogą więc obniżyć szczyt inflacji w obecnej sytuacji, ale nie wpływają na oczekiwania inflacyjne. Przeciwnie – mogą uczynić inflację bardziej trwałą – przez przesuwanie jej w czasie i przez to, że stanowią impuls fiskalny który podbija popyt.

Podsumowanie

Mądra polityka cykliczna oznacza zdecydowane wspieranie gospodarki w czasach trudnych, ale również dążenie do równowagi w czasach silnej koniunktury, używając odpowiedniej kombinacji instrumentów monetarnych i fiskalnych. W dłuższym terminie wzrost musi opierać się na równoległym rozwoju popytu i podaży. Zachwianie tej stabilności w którąkolwiek ze stron powoduje spadek lub wzrost inflacji czy bezrobocia. Polityka pieniężna gra tutaj pierwsze skrzypce, i powinna działać w obu kierunkach.

Dobrobyt na Pokolenia to fundacja założona przez ekonomistów związanych z uczelniami zagranicznymi, którzy chcą promować politykę gospodarczą opartą na najnowszej wiedzy naukowej. Jej analizy można czytać na stronie napokolenia.pl, a działalność wpierać w serwisie Patronite.

dr Wojciech Paczos - makroekonomista, adiunkt w Instytucie Nauk Ekonomicznych Polskiej Akademii Nauk, Assistant Professor w Cardiff University. Obronił doktorat w European University Institute we Florencji, był wizytującym naukowcem w Banku Anglii, jest członkiem interdyscyplinarnego zespołu ds. COVID-19 przy Prezesie PAN.

dr Łukasz Rachel - makroekonomista, na stypendium naukowym na Uniwersytecie Princeton, przez ponad dekadę związany z Bankiem Anglii, gdzie zajmował się m.in. badaniem dynamiki inflacji i produktywności oraz analizą długoterminowego spadku stóp procentowych. Obronił doktorat na London School of Economics, był laureatem stypendium Fulbrighta na Uniwersytecie Harvarda.

Więcej o: