18 stycznia w Warszawie doszło do spotkania między Anną Moskwą, ministrą klimatu i środowiska, a Anną Hubaczkovą zajmującą podobne stanowisko w rządzie czeskim. Polityczki miały rozstrzygnąć trwający spór o kopalnię Turów. Negocjacje - kolejne już - trwały pięć godzin, a stronom nie udało się podpisać żadnej umowy. Warunki porozumienia, jeśli zostaną wypracowane, musi jeszcze zaakceptować czeski rząd.
W środę 19 stycznia w Programie 1 Polskiego Radia polska ministra bardzo optymistycznie wypowiadała się o trwających negocjacjach i ich możliwym zakończeniu.
- Wczorajsze spotkanie wniosło więcej niż wcześniejsze 18 z poprzednim rządem. Nie tylko w kwestii atmosfery, która też ma znaczenie, ale i w kwestii konkretnych ustaleń. To, co mogłyśmy na naszym poziomie ustalić, a miałam pełen mandat, to wszystko ustaliłyśmy, teraz pani minister Anna Hubácková musi wrócić do koalicyjnego rządu, aby te ustalenia potwierdzić, ewentualnie wrócić z jakimiś sugestiami - tłumaczyła Moskwa.
Polska ministra odwołuje się do poprzedniego rządu w Czechach, który zmienił się w grudniu ubiegłego roku. Nowy centroprawicowy rząd premiera Petra Fiali może okazać się bardziej przychylny naszej sprawie. Świeżo wybrana ministra Hubácková będzie chciała rozpocząć swoją kadencję od rozwiązania problemu Turowa, z którym jej poprzednicy nie byli w stanie sobie poradzić.
Polityczki mają do negocjacji wrócić w środę podczas rozmowy telefonicznej. Moskwa zapowiada, że kompromis jest blisko, ale Hubácková również chce ugrać dla Czech jak najwięcej.
- Pozostajemy przy tym, co zostało ustalone we wrześniu. Nie ma miejsca na ustępstwa. Minęło trochę czasu i nie spełniono jeszcze warunków, głównie dlatego, że po polskiej stronie nadal trwa wydobycie - tłumaczyła w programie Ceska Televize ministra środowiska w poniedziałek.
Zaraz po wtorkowym spotkaniu Hubácková o negocjacjach wypowiedziała się spokojniej. - Rozmawialiśmy o umowie przez ponad cztery godziny i na miejscu nie było porozumienia. Wyjaśniliśmy niektóre stanowiska, ale teraz nie mogę przekazać więcej informacji - zapowiadała we wtorek, już po spotkaniu.
Według tego co mówiła w Polskim Radiu ministra Moskwa, szczegóły, które musi przedyskutować Czeszka z rządem, dotyczą m.in. natychmiastowego wycofania skargi Czech do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, przez którą Polska musi płacić dziennie 500 tysięcy euro kary. Sprawą sporną ma wciąż być również data zakończenia wydobycia węgla w kopalni Turów. Czechom zależy, żeby nastąpiło to jak najszybciej, a Polacy chcą odwlec zamknięcie jak najbardziej.
Czeskie media natomiast podają, że tamtejszy rząd nie chce wycofać żądania 50 milinów euro odszkodowania od Polski. Według nieoficjalnych informacji, Polska chce zmniejszyć tę kwotę do 25 milionów. Szczegóły negocjacji możemy poznać w najbliższych dniach, gdy rząd czeski przedstawi swoje stanowisko dotyczące wypracowanego kompromisu.
- Uważamy treść tej rozmowy za poufną. Wciąż są miejsca, o których chcemy porozmawiać – powiedziała Hubácková.
Według portalu novinky.cz Gubernator Liberca Martin Puta, choć początkowo był sceptycznie nastawiony do negocjacji, zdradził, że według niego porozumienie jest blisko. - Zobaczymy w środę - powiedział, wpisując się w narrację tajemniczości czeskiej strony.
O szansie na zakończenie sporu mogą świadczyć również słowa ministry Moskwy, która na antenie Polskiego Radia mówiła, że "zamknięcie i zakończenie tego sporu to absolutnie nie jest element negocjacji, to ustalone i potwierdzone przez obie strony", a negocjowany był jedynie kształt końcowego porozumienia.
- Dziś przez trzy godziny rozmawiałyśmy z minister Anną Moskwą o umowie międzynarodowej w sprawie kopalni Turów. To powinno rozwiązać spór, jaki toczy się między naszymi krajami - wtórowała jej Anna Hubaczkova po wtorkowym spotkaniu.
W czeskich mediach dużo mówiło się również o "polskim asie w rękawie", jak nazywano sprawę położonej tuż przy granicy czeskiej kopalni węgla kamiennego CSM. Polska miała chcieć zarzucić Czechom, że pod koniec 2021 roku przedłużyli jej koncesję bez przeprowadzenia nowej oceny oddziaływania na środowisko i konsultacji transgranicznych.
- Zagadką jest dla mnie, jak doszło do takiej interpretacji, bo nie ma przedłużenia wydobycia, nie ma zmian warunków, wręcz przeciwnie, wydobycie skończy się z tam końcem tego, a najpóźniej na początku przyszłego roku - ucinała temat ministra Hubácková.
Wypracowane we wtorek założenia umowy mają być negocjowane w koalicyjnym rządzie Czech. O efekcie tych negocjacji Polska zostanie poinformowana telefonicznie. Jeśli Czesi przystaną na zaoferowane przez Polskę rozwiązania, trwający kilka lat spór może się zakończyć. Jak jednak wynika z przekazu tamtejszych mediów, porozumienie nie zostało jeszcze osiągnięte.
Czechy na początku marca ubiegłego roku wniosły do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej skargę przeciwko Polsce dotyczącą rozbudowy kopalni odkrywkowej węgla brunatnego Turów. Według naszych południowych sąsiadów, kopalnia ma negatywny wpływ na regiony przygraniczne, gdzie zmniejszył się poziom wód gruntowych. W maju Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej przychylił się do wniosku Czech o wstrzymanie wydobycia węgla brunatnego w kopalni Turów. 20 września TSUE nałożył na Polskę 500 tysięcy euro dziennej kary za niezaprzestanie wydobycia. Według internetowego licznika działalność kopalni Turów ma Polskę kosztować już ponad 60 milionów euro.