Nawet milion zleceniobiorców może wkrótce dostać po kieszeni. Ministerka rodziny Marlena Maląg planuje wdrożyć odkładany od lat pomysł na pełne składki ZUS od przychodów z kilku umów - informuje w czwartek (20 stycznia) "Rzeczpospolita". Jak podaje gazeta, Marlena Maląg przekazała do konsultacji społecznych krajowy plan działań na rzecz zatrudnienia na 2022 r. Zmiany mogą wejść w życie już w przyszłym roku.
Jak pisze dziennik, na 2023 r. ministerstwo zaplanowało pełne oskładkowanie zleceń. "Reforma zakłada uporządkowanie systemu ubezpieczeń społecznych, uszczelnienie zasad podlegania ubezpieczeniom, zwiększenie ochrony ubezpieczeniowej, podwyższenie przyszłych świadczeń długoterminowych, brak dysproporcji pomiędzy umowami o pracę a umowami zlecenie na gruncie systemu ubezpieczeń społecznych. Ze względu na wielowymiarowy charakter reformy minister zdecydowała się rozłożyć jej poszczególne etapy wdrożenia do 2024 r." - czytamy w "Rzeczpospolitej".
Więcej informacji ze świata i kraju znajdziesz na stronie głównej portalu Gazeta.pl.
Rząd pełnymi składkami obłożyć umowy zlecenia niezależnie od tego, czy mamy już inne źródło ubezpieczenia. Co to oznacza? Mniejsze pieniądze. Jak podaje "Rzeczpospolita", po zmianach osoba zarabiająca np. 3 tys. zł brutto, zamiast 2554 zł, dostanie na rękę tylko 2266 zł, czyli o prawie 300 zł mniej. Plusem, jaki podają inicjatorzy zmian, ma być uzbieranie więcej pieniędzy na swoją emeryturę. Według szacunków "Rzeczpospolitej", dzięki zmianom ZUS otrzymałby dodatkowe 4 miliardy zł w skali roku.
To już kolejna przymiarka rządu do tej reformy. Pierwsza była w 2018 roku, jednak na przeszkodzie stanęło obniżenie wynagrodzeń zleceniobiorców, dlatego została odwołana. Aktualnie na umowach zleceniach dorabia około 650 tys. osób, a dla około 350 tys. osób umowa zlecenie jest głównym źródłem utrzymania.