27,5 tys. - tyle urodzeń (żywych) odnotował w listopadzie 2021 r. w Polce Główny Urząd Statystyczny. Można powiedzieć, że to dane w pewien sposób wyjątkowe, bo rok wcześniej w listopadzie urodziło się mniej dzieci (26,8 tys.). Coraz rzadziej dzieje się tak, że porównanie rok do roku pokazuje wzrost, a nie spadek liczby dzieci. Od początku 2020 r. (a więc przez 23 miesiące) zdarzyło się tak raptem trzeci raz.
To oczywiście jednak tylko ciekawostka statystyczna, która w żaden sposób nie zmienia obrazu sytuacji - w Polsce rodzi się coraz mniej dzieci. Suma za ostatnich dwanaście miesięcy, za które dane pokazał GUS (tj. od grudnia 2020 r. do listopada 2021 r. włącznie) to ok. 331,4 tys. urodzonych dzieci.
Można szacować, że za pełny 2021 r. dane są dość podobne (z dokładnością do zapewne 2-4 tys.). Nie jest zapewne zaskoczeniem, że będzie to najniższa liczba w powojennej historii Polski. Dla porównania rok wcześniej, w 2020 r., na świat przyszło ok. 355 tys. dzieci (w 2019 r. 375 tys., a w 2017 r. nawet ponad 401 tys.). W dotychczas najgorszym 2003 r. urodziło się w Polsce ok. 351 tys. dzieci.
Z drugiej strony mamy niestety zgony. A tych w Polsce mamy przerażająco dużo. W analogicznym okresie, co dla statystyki urodzeń, tj. od grudnia 2020 r. do listopada 2021 r. włącznie, według danych GUS zmarło w Polsce ok. 512,7 tys. osób. Na wykresie poniżej pokazujemy liczbę wyższą - blisko 519 tys. zgonów, bo taka jest suma zgonów w Polsce w pełnym 2021 r.
Z Rejestru Stanu Cywilnego wiemy już, że w grudniu 2021 r. zmarło w Polsce ok. 60,5 tys. osób, o kilka tysięcy więcej niż w grudniu rok wcześniej. Ba, według danych Rejestru Stanu Cywilnego (delikatnie różnią się metodologicznie od tych publikowanych przez GUS), w 2021 r. na terytorium Polski zmarło ponad 520 tys. osób. To również najgorszy rok od drugiej wojny światowej. W 2020 r. zmarło w Polsce ok. 477 tys. osób, przedpandemiczny "rekord" wynosił ok. 414 tys. w 2018 r.
To wszystko składa się na obraz wyludniającej się Polski. Dane GUS wskazują, że w listopadzie 2021 r. liczba ludności Polski wynosiła 38 mln 116 tys. To aż o 178 tys. mniej niż jeszcze rok temu. Powód to nie tylko gigantyczna nadwyżka zgonów nad urodzeniami, ale także tylko delikatnie dodatnie saldo migracji.
Co warto zaznaczyć, być może dane o liczbie ludności Polski już wkrótce zostaną wyraźnie skorygowane. W czwartek 27 stycznia GUS ma pokazać pierwsze wstępne wyniki Narodowego Spisu Powszechnego Ludności i Mieszkań 2021.
Nawet jeśli w końcu Polska raz na zawsze upora się z kolejnymi dramatycznymi falami nadmiarowych zgonów podczas zaostrzeń sytuacji pandemicznej, powrotu do przeszłości - gdy liczba urodzeń i zgonów przeplatała się między sobą - już nie ma.
Z jednej strony, trendy demograficzne (starzenie się społeczeństwa) będą przynosiły coraz więcej zgonów w Polsce. Oby - de facto nieznane jeszcze - długoterminowe skutki COVID-19 i zaniedbań w profilaktyce - nie podwyższały istotnie tych liczb.
Z drugiej strony, w kolejnych latach nadal spadać będzie liczba urodzeń. Zwyczajnie nie ma (i bardzo długo nie będzie) komu rodzić coraz więcej dzieci. W Polsce mamy obecnie już niespełna 9 mln kobiet w wieku rozrodczym. To o ponad pół miliona mniej niż dziesięć lat temu i ponad milion mniej niż przed dwudziestoma laty. Poza tym mamy jeden z niższych w Europie wskaźników dzietności. Wynosi on obecnie dla Polski ok. 1,4, co oznacza, że tyle dzieci przeciętnie rodzi kobieta w całym okresie rozrodczym.
Projekcja Eurostatu wskazuje, że jeszcze w tym dziesięcioleciu w Polsce będzie się rodziło mniej niż 300 tys. dzieci rocznie (wykres poniżej za "Projektem Strategii Demograficznej 2040").