Premier Mateusz Morawiecki w ubiegłym tygodniu złożył deklarację dotyczącą nowych zasad podatkowych, które obowiązują od początku roku. Szef rządu zapewnił, że żadna osoba, która zarabia do 12,8 tys. zł miesięcznie, na nowych regulacjach nie straci.
- Jeśli się okaże, że 2022 roku w jakikolwiek [sposób - red.] pogorszył, o jedną złotówkę status podatkowy, kogokolwiek w Polsce, jakiejkolwiek osoby, to będzie można było otrzymać zwrot - zapewnił Mateusz Morawiecki.
Więcej informacji gospodarczych na stronie głównej Gazeta.pl
Szef rządu wyjaśnił też, że w przyszłym roku możliwe będzie rozliczenie według dwóch systemów podatkowych - obowiązującego w roku 2021 lub 2022. Podatnik będzie mógł wybrać korzystniejsze dla siebie rozwiązanie.
Zapowiedzi premiera oceniła w rozmowie z Gazeta.pl Bożena Nowicka, doradczyni podatkowa. - Poprawianie zmian w ustawach podatkowych, jakie ma miejsce w ostatnich dwóch tygodniach, de facto narobi więcej szkód niż pożytku. Wydane przez Ministra Finansów rozporządzenie z 7 stycznia 2022 r. odracza skutki wprowadzonych zmian w ramach Nowego Ładu do końca roku. Z tego powodu zapanował straszny chaos - wyjaśnia.
- Księgowi są zmęczeni, wymaga się od nich cudów. Bez udostępnienia narzędzi i informacji. Nikt z nas nie wie, czy i jaki podatek będzie musiał zapłacić na koniec roku. To niedopuszczalne, aby w demokratycznym państwie prawa działy się takie rzeczy - stwierdziła.
Jak wyjaśnia ekspertka osoby, które nie zarabiają wielkich pieniędzy, ale pracują w kilku miejscach lub mają dwóch płatników, np. ZUS i pracodawcę, powinny wiedzieć już teraz, ile pieniędzy będą musiały przygotować na dopłatę podatku po zakończeniu roku.
- Osoby, które mają więcej niż jeden etat, mogą teoretycznie złożyć u tego pracodawcy, u którego nie złożono PIT, wniosek o niestosowanie im mechanizmu odraczania podatku przewidzianego w rozporządzeniu do końca roku. Mają zatem możliwość wnioskowania o to, aby na bieżąco mieć pobierany podatek tyle ile trzeba, czyli według zasad uchwalonych w Nowym Ładzie. Pytanie tylko po co to robić? Po co płacić więcej podatku, skoro Pan Premier wskazuje, że i tak rozliczać się będziemy według zasad obowiązujących w 2021 roku, a nie według zasad aktualnych - pyta ekspertka.
Zauważa też, że siła nabywcza pieniędzy maleje. - Wszyscy zatem zaczynamy myśleć krótkookresowo. Dla zleceniobiorcy czy dla dorabiającego emeryta liczy się tylko to, ile zarobi tu i teraz. A co będzie na koniec roku, to - niestety - zaczyna nas już mniej interesować - dodaje.
Na uwagę zasługuje fakt, że Ministerstwo Finansów zamieściło na stronach Rządowego Centrum Legislacyjnego projekt ustawy z dnia 24 stycznia 2022 r. o zmianie ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych.
To, co dotychczas regulowało rozporządzanie z 7 stycznia 2022 roku - opublikowane po tym, jak wybuchło zamieszanie z Polskim Ładem i pomniejszeniem niektórych pensji - przenosi się do ustawy. - Dlaczego? Ano dlatego, że dotychczasowe uregulowania tak naprawdę były nieważne. Doradcy podatkowi stanowczo wskazywali, że zostały naruszone podstawowe zasady praworządności. Ministerstwo natomiast uważa, że wszystko zostało poprawnie wprowadzone do porządku prawnego. Jeszcze do piątku broniło swojego poglądu, zamieszczając na stronach mf.gov. stanowisko w zakresie poprawności legislacyjnej wprowadzanych zmian aktem prawnym rangi rozporządzenia. W poniedziałek jednak postanowiło zmienić zdanie, zamieszczając odpowiedni projekt ustawy w tym zakresie - wyjaśnia ekspertka.
- Mając na uwadze to, co się dzieje w naszych podatkach, zakładam, że do końca roku nikt, ale to nikt Ładu w podatkach nie uświadczy - podsumowuje Bożena Nowicka z firmy DORADCA Zespół Doradców Finansowo-Księgowych Sp. z o.o.
---
Siema! Gazeta.pl kolejny już raz gra #JedenDzieńDłużej dla Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Każde dodatkowe wsparcie dla tej akcji jest bezcenne. Licytujcie i kwestujcie razem z nami.