- Najważniejszym czynnikiem z punktu widzenia ratingu Polski są obecnie nie kwestie fiskalne, a relacje z Unią Europejską, w tym termin rozpoczęcia wykorzystywania nowych środków unijnych - napisała w swoim komunikacie agencja Fitch. Sygnał ostrzegawczy do Warszawy wysłała także agencja Moody's. Według jej analityków zapowiedzi Komisji Europejskiej o możliwości wstrzymania wypłaty finansowania dla Polski są negatywne dla profilu kredytowego kraju. Moody's przypomina jednocześnie, że 19 stycznia KE ogłosiła, iż może zacząć wstrzymywać finansowanie z budżetu dla Polski, dopóki kraj nie wywiąże się z zapłaty grzywien związanych z toczącymi się dwoma postępowaniami na ścieżce prawnej.
Pogłębiający się spór z UE jest negatywny dla profilu kredytowego Polski, ponieważ może grozić ograniczeniem dostępu do znacznie większej ilości finansowania w przyszłości, a także może osłabić sentyment inwestorów, co w obu przypadkach mogłoby wpłynąć na perspektywy wzrostu gospodarczego Polski od 2023 roku
- uważa agencja.
Dodajmy, że pomimo sporu na linii Warszawa-Bruksela analitycy tej agencji oceniają ryzyko wyjścia Polski z UE jako niskie. Przemawia za tym fakt, że poparcie opinii publicznej w Polsce dla członkostwa w UE pozostaje wysokie.
Kiedy do Polski trafią pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy? Zapytaliśmy o to w środowym "Studiu Biznes" Ludwika Koteckiego. Według członka Rady Polityki Pieniężnej to ogromna strata, bo pieniądze te miały pójść na zieloną transformację, co pomogłoby powstrzymać w dłuższym terminie wzrost cen energii w Polsce. Według Koteckiego efekty wydawania tych środków, jeśli do Polski dotrą, zobaczymy najwcześniej być może w 2023 roku. Posłuchaj fragmentu rozmowy z Ludwikiem Koteckim.
Na KPO składa się 58 mld euro. 23,9 mln to dotacje, których rząd nie musiałby zwracać. 109 mld zł mogłoby stać się silnikiem inwestycyjnym dla rządowych programów, które mogłyby pomóc ruszyć gospodarkę z pocovidowej zapaści. Kolejne 34,2 mld euro to nisko oprocentowane pożyczki.
Na co rząd chciał wydać te pieniądze? Musiał złożyć w tej sprawie jasne deklaracje. Z dokumentów wysłanych do Brukseli wiemy, że unijne miliardy miały pójść m.in. na zachęty do podtrzymywania aktywności zawodowej.