Wczesnym rankiem 1 lutego - była 6:30, czyli jeszcze ciemno - premier zorganizował konferencję przy jednej z warszawskich stacji paliw PKN Orlen. Stojąc obok prezesa spółki, przypominał o wchodzącej tego dnia w życie obniżce podatku VAT na paliwa. Panowie prześcigali się w zapewnieniach, że dzięki działaniom rządu i państwowej spółki będziemy płacić mniej przy tankowaniu samochodów.
Mateusz Morawiecki zaczął od wyjaśniania źródeł inflacji, co jest tematem na osobny tekst, jednak drożejąca energia i paliwa też oczywiście podbijają ogólny wskaźnik wzrostu cen. - U nas [ceny paliw - red.] spadły, zgodnie z obietnicami. To dla przeciętnej polskiej rodziny to kilkadziesiąt złotych [oszczędności] na jednym tankowaniu właściwie - szacował premier.
- Również my, jako Orlen, staramy się w tym uczestniczyć, staramy się przenosić to na rynek. To jest ważne, że poprzez rynek hurtowy to implementujemy, rynek, z którego korzysta nie tylko Orlen, ale wiele hurtowników i stacji. Również implementujemy poprzez nasze stacje, które mamy na mikrorynkach. Sądzę, że nasza konkurencja również zaimplementuje te ceny - mówił z kolei Daniel Obajtek, szef państwowego koncernu.
Cięcie stawki VAT na paliwa z 23 do 8 proc., jak najbardziej istotnie przekłada się na ceny na stacjach, tyle że trudno uznać to po prostu za dobrą wolę właścicieli tych stacji. - Obniżka podatku o 15 punktów proc. to wyraźna korekta, bo przy cenie około 6 zł za litr benzyny czy oleju napędowego ścina ponad 70 groszy na litrze benzyny, a w przypadku autogazu około 35 groszy. Jeśli chodzi o ceny netto, z wyłączeniem podatku VAT, to dzisiejszy poziom jest taki sam jak wczorajszy. Różnica polega na tym, że wczoraj był do niego doliczany 23-procentowy VAT, a dziś 8-procentowy - wyjaśnia Urszula Cieślak, analityczka BM Reflex, która rynek paliw śledzi od lat.
Prezes Orlenu rano mówił, że sądzi, że inni pójdą za Orlenem i też obniżą ceny paliw. Tyle że ci inni - konkurencja - już to zrobili. To nic nadzwyczajnego, bo chodzi o obniżkę na etapie końcowym - podatku VAT, który jest przecież niezależny od właściciela stacji, więc on nic nie traci na tym, że obniża cenę
- dodaje ekspertka.
Ceny paliw na stacjach zależą od kilku czynników. Stałym - w każdym razie zazwyczaj stałym - elementem są różnego rodzaju podatki i opłaty - przede wszystkim akcyza (obniżona już czasowo w grudniu) i VAT, poza tym opłata paliwowa i marża detaliczna stacji (to niskie kilka procent całości ceny litra paliwa).
Łącznie daniny odprowadzane do państwa stanowią blisko połowę ceny tankowanego przez nas paliwa - to znaczy stanowiły, bo od dziś na pewien czas (na razie na pół roku, czyli do końca lipca). Pozostałą część kształtują warunki rynkowe, w tym przede wszystkim notowania ropy naftowej. A ta w ostatnim czasie drożała. Notowania ropy naftowej typu Brent, które w Europie są punktem odniesienia, na koniec stycznia zbliżyły się do poziomu 90 dolarów za baryłkę - niewidzianego od siedmiu lat.
Notowania ropy naftowej typu Brent. Źródło: investing.com
Amerykańska ropa typu WTI także jest blisko wieloletnich rekordów cenowych.
Notowania ropy naftowej typu WTI. Źródło: investing.com
Rosną też ceny paliw w hurcie. Benzyna 95 od Orlenu 1 stycznia kosztowała w hurcie 4 473 zł/m3, dziś, 1 lutego, to 4 807 zł/m3. W Lotosie podobnie - poziom cen to odpowiednio 4 480 i 4 808 zł/m3. Prędzej czy później to, co dzieje się na rynkach, a potem w hurcie (i co nie zależy wyłącznie od cen ropy, o czym za chwilę), znajdzie przełożenie w cenach detalicznych.
Spodziewam się oczywiście, że teraz wiele stacji przez jakiś czas będzie nawet kosztem marży utrzymywać ceny blisko tych dzisiejszych, niskich, choć wzrost hurtowych cen paliw, który zanotowaliśmy ostatnio, może jeszcze przekładać się na ceny detaliczne w kolejnych dniach. Później podstawa ceny netto będzie uzależniona od tego, co będzie się działo na rynkach. Musimy mieć świadomość tego, że jeżeli ceny ropy naftowej będą rosły, to przełoży się to na ceny na stacjach. Dziś mamy skokową obniżkę, ale ona uwzględnia zmiany podatkowe, nie rynkowe. Obniżenie podatku VAT nie ustabilizowało nam cen na stacjach na poziomie 5,20 zł
- podkreśla Urszula Cieślak.
Na to, co dzieje się z cenami ropy, polski rząd i polskie koncerny nie mają wpływu. - Mamy eskalację napięcia na Ukrainie, to jest bardzo duży czynnik ryzyka, który podnosi ceny ropy naftowej. Wolne moce produkcyjne OPEC są w pewnym sensie ograniczone. Omikron nie wywołał spadku popytu na ropę i paliwa, jak obawiano się jeszcze w grudniu. Równowaga podażowo-popytowa wydaje się być na razie zachwiana i bardzo napięta, a to sprzyja wzrostom cen surowca. Od początku stycznia ceny netto - czyli hurtowe - oleju napędowego wzrosły o 43 grosze na litrze, a benzyny o 40 groszy - z powodu zmiany sytuacji na rynku - wyjaśnia analityczka BM Reflex.
Co dalej? Pojawiają się prognozy, które zakładają wzrost cen ropy naftowej do poziomu 100 dolarów za baryłkę - to może nas czekać w drugiej połowie roku, czyli jeszcze w czasie wakacji. I ten moment jest istotny.
- Jeśli wtedy pandemia będzie opanowana i nie zostaną wprowadzone ograniczenia - a wydaje się, że tak właśnie będzie, do tego będzie rósł letni popyt na paliwa, to rząd, chcąc uniknąć dużego wzrostu cen, będzie musiał przedłużyć tarczę. Jeśli VAT wróci do 23 proc., to w takim scenariuszu dotrzemy do poziomu znacznie wyższego niż 6 zł za litr. Przy 100 dolarach za baryłkę ropy i kursie złotego zbliżonym do obecnego, czyli 4 zł za dolara, litr paliwa z tym podniesionym VATem mógłby kosztować 6,30-6,50 zł - wylicza Urszula Cieślak.
Nie jest więc wykluczone, że tak, jak teraz obserwujemy skokowy spadek cen, tak za kilka miesięcy możemy zobaczyć ich skokowy wzrost. Podkreśla to też analityk walutowy, Jarosław Klepacki. "Statystycznie 80-90 $ to średnia z ostatnich 15 lat. Gdy cena za baryłkę wzrośnie i do tego PLN straci, to z obniżek niewiele zostanie. Ale kiedy czas tarczy się skończy to skokowy wzrost cen gwarantowany" - komentuje na Twitterze.
Kurs polskiej waluty wobec dolara to kolejny element wpływający na ceny paliw. Dlaczego? Polskie rafinerie rozliczają się za surowiec w dolarach właśnie. Im złoty słabszy, tym płacą więcej i tym droższe jest paliwo w hurcie. Notowania złotego zależą od wielu czynników, w tym od tego, co dzieje się z kursem euro wobec dolara czy innymi walutami tzw. rynków wschodzących (złoty jest w "koszyku" walut wschodzących i czasem dostaje niejako rykoszetem w przypadku pogorszenia się nastawienia inwestorów do koszyka jako całości), nie bez znaczenia bywają też kwestie geopolityczne - napięcie na Ukrainie w ostatnim tygodniu wpływało negatywnie na siłę złotego.
Notowania dolara amerykańskiego wobec złotego. Źródło: stooq.pl
Polskiej walucie ciążą też czasem działania polskiego rządu. W ostatnich miesiącach chodzi głównie napięcie na linii Warszawa - Bruksela i spory z instytucjami unijnymi, które skutkują opóźnieniem w wypłacie środków unijnych w ramach Krajowego Funduszu Odbudowy. Ekonomiści Goldman Sachs uważają, że Polska i Węgry porozumieją się w końcu z Komisją Europejską w kwestiach praworządności, ale nastąpić to może dopiero w drugiej połowie 2022 albo nawet w 2023 roku.