Stobnica to niewielka wieś w Wielkopolsce, położona ok. godziny drogi na północ od Poznania. Jedno spojrzenie na satelitarne zdjęcie pozwala dojść do przekonania, że okolica nie należy do przeciętnych. To skraj Puszczy Noteckiej i Obszaru Natura 2000.
Wieś wyjątkowa jest z jeszcze jednego względu. Powstaje tu niecodzienna nieruchomość - imitacja średniowiecznego zamku, która już dziś, jeszcze przed zakończeniem wszystkich prac, mogłaby konkurować o tytuł największego tego typu obiektu w kraju. 150 metrów długości, 100 szerokości i wieże stylizowane na zamkowe trudno spotkać gdziekolwiek indziej.
Zamek ma być obiektem mieszkalnym. Na piętnastu kondygnacjach znaleźć ma się tu 46 lokali mieszkalnych.
Inwestycja, za którą stoi poznańska firma, jest wyjątkową z jeszcze jednego względu. Budzi kontrowersje. Po pierwsze w opinii części komentatorów budowa tak dużego obiektu blisko obszaru Natura 2000 nie powinna w ogóle mieć miejsca. Po drugie zaś budową zajmowały się różnego rodzaju służby.
Zamek w Stobnicy Mapy Google
Prokuratura Okręgowa w Poznaniu w przesłanym do redakcji next.gazeta.pl komentarzu potwierdza, że już w grudniu 2020 roku zakończyła sprawę karną dotyczącą budowy tzw. zamku w Stobnicy. W sprawie doszło do zatrzymań. Postępowanie zakończyło się skierowaniem do sądu aktu oskarżenia przeciwko sześciorgu osobom. Sprawa czeka na swój finał w sądzie.
Istotne dla sprawy jest to, że Główny Inspektor Nadzoru Budowlanego stwierdził nieważność pozwolenia na budowę. Uchylił decyzję wojewody wielkopolskiego wydaną w sprawie. Inwestor, zgodnie z przysługującym mu prawem, od decyzji GINB odwołał się jednak do sądu. Warte podkreślenia jest, że budowa została rozpoczęta i prowadzona na podstawie ważnego pozwolenia na budowę. I dopóki sąd nie rozstrzygnie kwestii odwołania, budowa może trwać.
Do Stobnicy przyjechaliśmy, chociaż inwestor nie odpowiedział na nasze zapytanie dotyczące statusu inwestycji. Chcieliśmy przekonać się na miejscu, czy prace nad budową wciąż trwają. I o co tyle zamieszania w mediach.
Okolice Stobnicy Gazeta.pl
Zamek położony jest w trudno dostępnym terenie. Prowadzi do niego droga gruntowa, która po kilku dniach deszczu zmieniła się w niemal nieprzejezdne bagno. Po przejechaniu ok. kilometra naszym oczom ukazała się dobrze widoczna z drogi wieża zamku. Cały teren inwestycji jest jednak otoczony wysokim, zwieńczonym drutem kolczastym płotem. Posesja jest naprawdę spora i w zasadzie niedostępna. Zamek powstaje bowiem na sztucznie usypanych wyspach położonych przy brzegu stawów. Ale nawet użycie łodzi niewiele by dało - staw przedzielony jest bowiem niewielkim mostkiem, a ten leży już na terenie prywatnym.
Pozwolenia wejścia na teren budowy nie uzyskaliśmy. Poinformowano nas też o zakazie wykonywania zdjęć. - Na bramie jest znak "Zakaz fotografowania" - wyjaśnił ochroniarz, zastępując nam drogę.
Wzdłuż płotu biegnie leśna droga. Gęste drzewa i krzewy zasłaniają budowany zamek skuteczniej niż wysoki płot. Kiedy nadejdzie wiosna i wszystko się zazieleni, trudno będzie dostrzec nawet sylwetkę majestatycznej budowli.
Czy lokalni mieszkańcy cieszą się z budowy, czy wręcz przeciwnie? Ustalenie tego nie było łatwe. W bezpośrednim sąsiedztwie zamku w Stobnicy - jak określana jest inwestycja - zabudowań w zasadzie nie ma. Trafiamy jednak w końcu na jednego z lokalnych mieszkańców. - Tam mają być prywatne mieszkania? - pyta zdziwiony, gdy pytamy, co sądzi na temat inwestycji. Kiedy chcemy wiedzieć, czy słyszy odgłosy toczących się prac, potwierdza, że "cały czas coś się dzieje". - Latem dźwięki były znacznie bardziej intensywne, ale teraz też ciągle słychać jakieś hałasy - wyjaśnia.
Kolejna z mieszkanek pytana o inwestycję przyspiesza kroku. - Oni nigdy nie pozwolą, by to zostało zburzone - stwierdza w rozmowie na temat pozwolenia na budowę. - Pewnie by chcieli, żeby o tym było jak najciszej, ale ciągle ktoś tu przyjeżdża - dodaje.
Urzędnicy, z którymi rozmawialiśmy, wyjaśnili nam, że rozbiórka zamkowi nie grozi. O szczegółach ewentualnej legalizacji - o ile ta w ogóle byłaby potrzebna - nie chcą rozmawiać do czasu zakończenia spraw sądowych.
Zamek w Stobnicy skryty za drzewami Fot. Gazeta.pl
Nie wszyscy o zamku chcą rozmawiać. Jeden z przedstawicieli lokalnej społeczności, pragnący zachować całkowitą anonimowość, na początku zgadza się na omówienie ważnej dla okolicy inwestycji. Ostatecznie jednak odmawia. Po chwili jego telefon milknie i staje się głuchy na nasze telefony i wiadomości SMS. Sprawy nie ułatwia pojawiający się i niknący zasięg sieci.
Kolejny z mieszkańców wsi nie kryje irytacji. - My tu mamy już trochę tego dość. To trwa od lat. A od kiedy w mediach zaczęły pojawiać się informacje o inwestycji, co chwile ktoś tu przyjeżdża. Całe wycieczki przyjeżdżają oglądać tę inwestycję, zakłócają nasz spokój - mówi.
Gdy wyjaśniamy, że po zakończeniu inwestycji ma tu mieszkać kilkadziesiąt osób, które z pewnością będą prowadzić normalne życie, rozmówca macha ręką i odchodzi. - Po tym pana reportażu pewnie się znowu zacznie - rzuca już zza bramy swojej posesji.
Gdy kończymy rozmowę, tuż obok pojawia się dwóch młodych mężczyzn w kapturach. Kiedy pytam, w jakim celu przybyli, stają się mało rozmowni. - Chcemy przeżyć przygodę - mówi jeden z nich. Po krótkiej chwili widzę już, jak skradają się do zamku. Gdy robiłem notatki, musieli sforsować płot.
Przygodę chcieli najwyraźniej przeżyć i inni. W środku zamku w Stobnicy byli członkowie grupy Heksa Urbex. Na fotografiach zamieszczonych w mediach społecznościowych widać skalę budowli. W środku uwagę zwracają monumentalne schody prowadzące w górę jednej z wież.
Zdjęcia wykonane w styczniu 2020 r. pozwalają też wyobrazić sobie, jak będzie wyglądało gotowe wnętrze. Nie jest ono co prawda wykończone, ale wyraźnie widać, że strzeliste, stylizowane na średniowieczne okna, nadadzą pomieszczeniom niepowtarzalnego klimatu.
Nieruchomość wzbudziła zainteresowanie służb, w związku z nią miała też miejsce dymisja. Zdaniem śledczych pozwolenie na budowę zostało wydane, chociaż projekt budowlany nie był w pełni zgodny z miejscowym planem zagospodarowania. Prokuratura wskazuje też na brak wymaganych opinii i pozwoleń. Zarzuty, wniesione w akcie oskarżenia, dotyczą też poświadczenia nieprawdy, niedopełnienia obowiązku, prowadzenia budowy, która zagraża środowisku oraz złamanie przepisów o ochronie środowiska.
W grudniu oskarżeni, wśród których znaleźli się zarówno urzędnicy jak i osoby związane z firmą, która współpracuje przy budowie, do zarzutów się nie przyznali.
Sprawa inwestycji była też przedmiotem decyzji rządu. W listopadzie 2021 roku ówczesny wojewoda wielkopolski Łukasz Mikołajczyk uznał ważność pozwolenia na budowę zamku. Po tej decyzji, na wniosek Mariusza Kamińskiego, ministra spraw wewnętrznych, został zdymisjonowany przez premiera.
Prokuratura wyjaśnia też, że kolejne działania podjęte w tej sprawie dotyczyły zakresu prawa administracyjnego.
Centralne Biuro Antykorupcyjne sprawdzało, skąd pochodzą środki na inwestycje. - Na bazie już ustalonych faktów Centralne Biuro Antykorupcyjne zdecydowało się część materiału przekazać prokuraturze, który trafił ostatecznie do Zielonej Góry - informowało Biuro w marcu zeszłego roku. Na odpowiedź zielonogórskiej prokuratury wciąż jednak czekamy.
Czekamy również na decyzję Sądu Najwyższego. W grudniu 2021 roku sąd w Obornikach, do którego skierowano sprawę, zwrócił się o przekazanie postępowania.
Ze Stobnicy wyjeżdżamy w złym nastroju. Kiedy podjęliśmy jeszcze jedną próbę uzyskania pozwolenia na wejście na teren budowy, przy bramie do obiektu pojawił się mężczyzna. Nie wiemy, kim był, ale jak ustaliliśmy później, jest w jakiś sposób powiązany z budową. Oświadczył, że inwestycja ma charakter prywatny i nie powinniśmy wykonywać żadnych zdjęć. Gdy wyjaśniłem, że jesteśmy z mediów, a zdjęcia wykonujemy zza płotu, jego irytacja wzrosła jeszcze bardziej. - Dobrze ci radzę. Jedź do domu. Daj sobie spokój - rzucił w końcu nie wychodząc z samochodu i odjechał.
Wyraźnie zdziwiony ochroniarz stwierdził, że oficjalnego sposobu, by dostać się na teren budowy, nie zna. A my wciąż nie wiemy, dlaczego pytania o zamek w Stobnicy zostają bez odpowiedzi. Dlaczego w tak niedostępnym, niemal odciętym od cywilizacji miejscu, powstaje jedna z największych budowli ostatnich lat? Ile będą kosztować mieszkania położone w tak wyjątkowym obiekcie? Co z dostępem do dóbr cywiliacji - szkół, sklepów, przychodni, której w bezpośredniej okolicy zamku niemal brak? Wciąż liczymy, że inwestor zdejmie z inwestycji zasłonę tajemnicy i sam wszystko wyjaśni.