Jeszcze na początku października 2021 r. główna stopa NBP wynosiła tylko 0,10 proc., dziś, po serii podwyżek, osiągnęła poziom 2,75 proc. Wszystko wskazuje jednak, że to nie koniec podwyżek. W najbliższych miesiącach główna stopa procentowa może dojść do poziomu 4 proc.
- Już teraz te stopy procentowe spowodowały, że standardowy kredyt na ok. 25-30 lat na 300 tys. zł wzrósł o około 500 zł, a może być tak, że wzrośnie jeszcze o około kilkaset złotych. Może być tak, że za rok ta rata kredytu będzie nawet o 800, czy 1000 zł miesięcznie większa w stosunku do tego, co ktoś płacił w wakacje. [...] Jeżeli ktoś będzie musiał płacić przykładowo 1000 zł więcej, to rocznie będzie 12 tysięcy, więc to dla kogoś mogą być dwie pensje w skali roku - mówił Alicja Defratyka. Posłuchaj fragmentu programu "Studio Biznes".
Więcej aktualnych informacji biznesowych na stronie głównej Gazeta.pl.
Stopy procentowe są podnoszone, bo NBP uznał, że za obecną inflacją stoją już nie tylko czynniki podażowe (np. rosnące ceny gazu, paliw, energii czy transportu), ale też popytowe. A to właśnie na nie może oddziaływać NBP. Jedną z przyczyn wysokiej inflacji w Polsce jest wysoki popandemiczny popyt przy jednocześnie mocnym rynku pracy.
Wiele wskazuje na to, że w Polsce mogło już dojść do tzw. odkotwiczenia oczekiwań inflacyjnych. Chodzi o coraz powszechniejsze przekonanie społeczne, że inflacja nie jest przejściowa, ale jest zjawiskiem trwałym, do którego należy się dostosowywać. Wielu ekonomistów zarzuca prezesowi NBP i RPP zbyt późne podnoszenie stóp.
- Inflacja na całym świecie nadal rośnie. To nie przypadek tylko Polski. W szczególności inflacja w strefie euro, wbrew oczekiwaniom, przyspieszyła do 5,1 proc. To najwyższy poziom od początku istnienia strefy. W wielu gospodarkach ceny rosną najszybciej od kilkudziesięciu lat. Zwracam na to uwagę od dawna, szczególnie tym gorącym głowom, które Polskę traktują jako szczególny przypadek i upatrują w inflacji skutków zaniechań i błędów NBP czy rządu. Mamy typową sytuację dla świata zachodniego - powiedział podczas środowej konferencji prasowej prezes Narodowego Banku Polskiego, Adam Glapiński.