- W tym roku emeryci otrzymają jeszcze większe wsparcie - zapewnił w piątek premier Mateusz Morawiecki. Jednym z jego elementów ma być wysoka, siedmioprocentowa waloryzacja. Drugim 14. emerytury. - Poprawa jakości waszego życia jest dla nas absolutnym, najważniejszym priorytetem - mówił szef rządu.
Więcej informacji gospodarczych na stronie głównej Gazeta.pl
Jego słów słuchały jednak inne grupy społeczne, które, jak zauważa "Rzeczpospolita", mogą domagać się podobnych przywilejów. - W tym roku rząd oferuje nam 4,4 proc. podwyżki, znacząco poniżej inflacji. A Polski Ład dodatkowo dołożył nam zadań - wyjaśnia w rozmowie z dziennikiem Agata Jagodzińska, przewodnicząca Związkowej Alternatywy w KAS.
I nie ukrywa, że jeżeli podejście rządu do Krajowej Administracji Skarbowej się nie zmieni, możliwy jest strajk.
Dziennik podaje inne przykłady grup zawodowych, które nie są zadowolone z obecnych poziomów dochodów. Związek Nauczycielstwa Polskiego swoje żądania przedstawił w formie ustawy. Złożony w Sejmie projekt "Godne płace i wysoki prestiż nauczyciela" przewiduje podwyżki na poziomie 1000 zł.
Projekt, który zyskał poparcie 250 tys. obywateli, nie wywarł jednak chyba zbyt wielkiego wrażenia na posłach PiS. Ci są bowiem przeciwni. Na otarcie łez Ministerstwo Edukacji Narodowej zapowiada przedstawienie własnego projektu.
O swoje upominają się też rolnicy. Najsprawniej do głosu dochodzi w ostatnim czasie Michał Kołodziejczak, lider Agrounii. - Polskie rolnictwo zaczyna umierać, dogorywa - mówił podczas niedawnych protestów rolniczych. - Rolnicy nie będą umierać w ciszy. Albo się uratujemy, albo umrzemy krzycząc - dodał. I wskazał na znany od lat problem - niskie ceny skupu. Za kilogram wieprzowego żywca rolnik otrzymuje często bowiem zaledwie 3,5 zł. Tymczasem ceny w sklepach rosną w znacznie szybszym tempie.
W kolejce po podwyżki stoją też inni pracownicy państwowych spółek - między innymi pocztowcy. Państwowy gigant po raz kolejny mówi o redukcji etatów. W tym roku mogą dotknąć nawet pięciu tysięcy osób.