Przewidziany dla Polski fundusz na lata 2021-2027 w wysokości 770 mld zł stoi pod znakiem zapytania. O tym, czy pieniądze wpłyną do budżetu państwa, zadecyduje w środę unijny Trybunał Sprawiedliwości.
W grudniu 2020 roku, wszystkie kraje członkowskie UE przyjęły zasadę, że unijne fundusze otrzymają tylko te państwa, w których przestrzegane są zasady praworządności. Skargę w związku z tą zasadą złożyły dwa kraje - Polska i Węgry. W grudniu ubiegłego roku rzecznik generalny TSUE oświadczył, że skargi rządów w Warszawie i Budapeszcie są bezpodstawne i należy je oddalić.
Spodziewam się, analizując argumentację obu stron sporu — czyli Polski i Węgier z jednej, a Komisji Europejskiej z drugiej — że trybunał w Luksemburgu uzna mechanizm warunkowości za w pełni zgodny z unijnymi traktatami
— mówi w rozmowie z Onetem mec. Michał Wawrykiewicz.
Taka sytuacja może oznaczać, że pieniądze które miała otrzymać Polska z UE, będą poważnie zagrożone.
- Jeśli faktycznie takie będzie orzeczenie TSUE, to mechanizm może zostać zainicjowany w ciągu zaledwie kilku tygodni — mówi dla Onetu mec. Wawrykiewicz. — Procedura jest prosta. Komisja Europejska uznaje, że dane państwo nie spełnia standardów państwa prawa — czyli nie ma ani niezależnej prokuratury, ani niezależnych sądów. W Polsce, niestety, z powodu "starań" rządzących mamy właśnie z taką sytuacją do czynienia — wskazuje. Mecenas Wawrykiewicz podsumował, że jeśli KE zdecyduje się na wstrzymanie pieniędzy do Polski, to będzie to oznaczać potworną zapaść cywilizacyjną.
Pełnomocnicy polskiego rządu sugerowali, że przepisy, na których opiera się KE zawierają liczne wady i są próbą ominięcia nieskutecznej procedury praworządności z artykułu 7 unijnego traktatu.
"Tych zarzutów mamy naprawdę bardzo dużo" - podkreślał Bogusław Majczyna z MSZ. Mówił, że przepisy są zbyt ogólne, niejasne i dają szerokie pole do interpretacji. "Definicja praworządności, która jest zawarta w tym rozporządzeniu jest uznaniowa i pozostawia bardzo duże pole dla Komisji Europejskiej, żeby w sposób dosyć dowolny tych ocen dokonywać" - dodał.
Pełnomocnicy polskiego rządu podkreślali też, że unijny mechanizm warunkowości nie mieści w zakresie podstawy prawnej, bo punkt ciężkości jest położony na ocenę przestrzegania zasad praworządności, a nie na kwestie finansowe i ochrony budżetu.
W grudniu ub. roku Minister Sprawiedliwości Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro skierował do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o stwierdzenie niezgodności mechanizmu warunkowości z polską konstytucją.
Rozprawa w TK ma odbyć się również w środę 16 grudnia, czyli tego samego dnia, kiedy swój wyrok ogłosi Trybunał Sprawiedliwości UE.
Sprawą zajmie się pełny skład orzekający Trybunału Konstytucyjnego (sygn. akt K 1/22). Przewodniczyć będzie prezes TK Julia Przyłębska, a na sędziego sprawozdawcę wyznaczono Stanisława Piotrowicza. Rozprawa ma rozpocząć się o godzinie 9.00.