Produkcja przemysłowa niemal jak inflacja - nie dość, że rośnie, to jeszcze zaskakująco mocno - już trzeci raz z rzędu, choć oczywiście w tym przypadku wzrost jest pozytywną informacją.
W styczniu ten wzrost wyraźnie przyspieszył. Jak podał Główny Urząd Statystyczny, produkcja urosła o 19,2 proc. wobec 16,7 proc. w grudniu. Ekonomiści spodziewali się tymczasem spowolnienia dynamiki, do około 14,3 proc.
Ten wzrost jest o tyle zaskakujący, że mieliśmy niekorzystny efekt statystyczny - w styczniu liczba dni roboczych była taka sama jak rok temu, a w grudniu 2021 tych dni było o jeden więcej niż w grudniu 2020 - grudniowi było zatem "łatwiej" zrobić skok w produkcji. Tymczasem w styczniu ten skok był jeszcze większy.
"Od wyników produkcji przemysłowej bolą oczy" - skomentowali na Twitterze ekonomiści mBanku.
Produkcja wzrosła szeroko, w niemal wszystkich - 33 z 34 - działach przemysłu. Największy wkład do ogólnego wyniku miały działy: energetyka, produkcja wyrobów z metali, przemysł chemiczny i spożywczy.
Pierwsza z wymienionych branż paradoksalnie - jak zauważa PKO BP - korzysta na kryzysie energetycznym w Europie. Produkcja w niej wzrosła o imponujące 51,6 proc. rok do roku (choć i tak jest to lekkie spowolnienie, bo w grudniu wzrost sięgnął 54,9 proc.). To wszystko dzięki drogiemu gazowi. Wysokie ceny surowca podbiły popyt na - w tym momencie relatywnie tańszą - polską energię z węgla (bo polskie elektrownie kontraktowały węgiel dawno temu, po niższych niż kryzysowe cenach). "W ostatnich miesiącach polskie elektrownie węglowe eksportowały rekordowe ilości energii na zachód - obecnie sytuacja powraca do normy" - komentuje Polski Instytut Ekonomiczny.
Produkcja jest mocna także w innych działach, w tym w eksportowych, jak motoryzacja. Eksperci spodziewają się też odetkania globalnych zatorów w produkcji i handlu, co powinno w dalszym okresie także wspierać polskie dane, a także wpływać na ceny, o których nieco więcej za chwilę. Ekonomiści PIE spodziewają się, że w całym pierwszym kwartale tego roku produkcja przemysłowa będzie rosła w dwucyfrowym tempie, ale w kolejnych miesiącach wyraźnie już spowolni.
Ceny producentów także rosły dwucyfrowo - o 14,8 proc. rok do roku - z tym że już tak bardzo nie przyspieszały, bo w grudniu wzrost wyniósł 14,4 proc. To ważne dla nas wszystkich o tyle, że rosnące koszty produkcji przekładają się następnie w części także na ceny gotowych towarów i usług - czyli na inflację.
Ekonomiści nie są do końca zgodni w ocenie tej sytuacji. Ekspertom mBanku wydaje się, że styczniowy wzrost był wyjątkowo mały. Z kolei PKO BP pisze, że dane sugerują, iż "szok cenowy związany m.in. z cenami paliw wygasa, a roczna dynamika cen w tej kategorii stopniowo się obniża". To oznacza, że inflacja producentów w perspektywie około pół roku będzie się w coraz mniejszym stopniu przekładać na ceny towarów dla konsumentów. Polski Instytut Ekonomiczny stwierdza natomiast, że "niższe ceny w handlu międzynarodowym oraz mniejszy wzrost kosztów produkcji w Chinach zmniejszą inflację w Polsce w drugiej połowie roku".