Podczas wczesnego poniedziałkowego handlu (w Polsce była jeszcze noc) rubel notowany na rynku zewnętrznym silnie się osłabiał. Według danych serwisu Bloomberg, za dolara trzeba było płacić nawet 119 rubli - w piątek notowania zamknęły się na poziomie 83,64. Rosyjska waluta osłabiała się więc o blisko 29 proc.
Najnowsze informacje dotyczące wojny w Ukrainie na stronie głównej Gazeta.pl>>>
Rubel i tak w ostatnich dniach się osłabiał, jednak ogłaszane w weekend sankcje mogą go pogrążyć. Bolesne jest uzgodnione przez UE, a także Stany Zjednoczone, Wielką Brytanię i Kanadę, odcięcie głównych rosyjskich banków od SWIFT - międzynarodowego systemu rozliczeń transakcji bankowych. To poważne utrudnienie, choć - jak zauważają niektórzy eksperci, Rosja może je próbować obejść.
"Jeśli rosyjski bank centralny i największe rosyjskie banki - które już zostały odcięte od bankowości korespondencyjnej - nie znajdą alternatywnego sposobu dotarcia do globalnego systemu finansowego. Rosja stanie w obliczu izolacji od światowej gospodarki w stylu Iranu i Korei Północnej" - od światowej gospodarki", powiedział BBC Ari Redbord z firmy analitycznej TRM Labs.
Większym ciosem mogą być sankcje nałożone na rosyjski bank centralny, które mają na celu zamrożenie części jego (rekordowych, przynajmniej jeszcze niedawno) aktywów zagranicznych, stanowiących około połowy aktywów ogółem.
To może utrudnić albo nawet uniemożliwić przeprowadzanie przez bank centralny interwencji walutowych w celu stabilizacji kursu rubla. A słaby rubel oznacza m.in. wzrost inflacji. Trudno jednak przewidzieć, jakie dokładnie będą skutki sankcji, zastosowanych w bezprecedensowej skali.
Sytuację komplikuje też decyzja Centralnego Banku Federacji Rosyjskiej, który - według medialnych doniesień - ogłosił, że od dzisiejszego poranka wstrzymuje obrót papierami wartościowymi dla zagranicznych klientów. Taki ruch w teorii może ograniczać przecenę waluty i akcji. Zresztą, według medialnych doniesień, handel na rosyjskiej giełdzie ma ruszyć dopiero o 15:00 lokalnego czasu.
Problemy ma Sberbank Europe, należący do rosyjskiego państwowego SberBanku (objętego rzecz jasna sankcjami). Jak podał Europejski Bank Centralny, z powodu wycofywania depozytów, znacząco pogorszyła się jego płynność i w związku z tym grozi mu upadek.
W nocy w życie weszły nowe unijne sankcje - zamknięcie przestrzeni powietrznej dla rosyjskich samolotów - w tym prywatnych, a także zakaz transakcji z rosyjskim bankiem centralnym i zamrożenie jego aktywów. UE zdecydowała się na ten krok w porozumieniu z państwami należącymi do G7. Unijni liderzy porozumieli się też w sprawie odcięcia niektórych rosyjskich banków od systemu SWIFT, ale te sankcje jeszcze nie zostały wprowadzone w życie. System ten dla Rosji był jak dotąd kluczowy do rozliczeń w handlu ropą i gazem.
Rosjanie już w weekend stali w kolejkach do bankomatów. Bank centralny próbował łagodzić niepokój, podkreślając, że ma niezbędne narzędzia do zapewnienia stabilności finansowej kraju.
W piątek agencja S&P ścięła rating Rosji do tzw. poziomu śmieciowego, czyli nieinwestycyjnego. Rating to ocena wiarygodności kredytowej, w tym przypadku kraju, będąca wskazówką dla inwestorów co do tego, czy zainwestowane w papiery dłużne danego podmiotu pieniądze będą bezpieczne. Czyli czy państwo ten dług spłaci. Inna z głównych agencji ratingowych, Moody's, umieściła rating Rosji na liście obserwacyjnej z możliwością obniżenia do również śmieciowego poziomu. Z takimi ocenami Rosji będzie bardzo trudno pożyczać pieniądze z rynków finansowych.
Wojna w Ukrainie nie pozostaje bez wpływu także na inne rynki. W poniedziałek rano mocno - o ponad 5 proc. - zwyżkuje ropa naftowa, osłabia się polski złoty, a kontrakty terminowe wskazują, że notowania europejskich giełd zaczną się od wyraźnych spadków.