USA nakładają nowe sankcje na Rosję. Uderzają również w Białoruś. "Wielkie narody nie blefują"

Biały Dom nałożył kolejne sankcje w związku z rosyjską agresją na Ukrainę. Uderzyć mają jednak nie tylko w Rosję, ale i Białoruś, która "umożliwiła agresję". Restrykcje uderzą w przemysł obronny i rafineryjny. Decyzję USA skomentował sekretarz USA Antony Blinken. "Putin się przeliczył" - stwierdził.

Biały Dom wydał oświadczenie, w którym informuje o nałożeniu nowych sankcji na Rosję oraz Białoruś. Jak wskazują przedstawiciele prezydenta "umożliwiła ona inwazję Putina na Ukrainę". 

Stany Zjednoczone nakładają sankcję. Rosja i Białoruś "podważają stabilność"

Wśród wymienionych obostrzeń znalazł się zakaz eksportu technologii i oprogramowania do Rosji za pośrednictwem Białorusi. Zdaniem władz USA ten krok ma "poważnie ograniczyć zdolność Rosji i Białorusi do pozyskiwania środków niezbędnych do wspierania militarnej agresji przeciwko Ukrainie".

Działania obu krajów są określane jako "zagrażające lokalnej stabilności i podważające światowy pokój". 

Stany Zjednoczone nałożyły też sankcje na "22 podmioty związane z obronnością", m.in. firmy zapewniające wsparcie technologiczne rosyjskiej armii. Zakazem został objęty również eksport technologii związany z ropą naftową. To działanie zostało określone jako "obniżenie statusu Rosji jako głównego dostawcy energii". Uderzają przede wszystkim w rosyjski przemysł naftowy i rafineryjny.

Zobacz wideo Orędzie Andrzeja Dudy. "Ukraina stała się symbolem obrony naszych wspólnych wartości"

Restrykcje USA mają uderzyć w przemysł naftowy i obronny 

Jak podkreśla Biały Dom, USA oraz sojusznicy nie mają interesu w tym, by zmniejszać globalne dostawy nośników energii, dlatego płatność za tego typu środki została wyłączona z sankcji - czytamy w dokumencie. 

Biuro prasowe amerykańskiego prezydenta wyjaśnia, że sankcje zaprojektowano w taki sposób, by nie uderzyły w obywateli Stanów Zjednoczonych, a rosyjskie i białoruskie siły zbrojne

Środowe sankcje nie są pierwszymi, które Joe Biden wprowadza w reakcji na atak Rosji na Ukrainę. W środę rosyjskie samoloty otrzymały zakaz korzystania z amerykańskiej przestrzeni powietrznej. 

Sekretarz stanu USA Antony Blinken o sankcjach

Po oświadczeniu wydanym przez Biały Dom głos zabrał sekretarz stanu USA Antony Blinken. Podkreślił, że Rosja atakuje szpitale, domy, uniemożliwia dostawy energii, wody. - Autobusy, karetki, samochody są niszczone. To nie są cele wojskowe, a miejsca, gdzie cywile pracują, gdzie rodziny mieszkają - stwierdził. - Prezydent Putin zapewniał, że musi chronić rosyjskojęzyczną ludność przed wyimaginowanym wrogiem. Jak bombardowanie Charkowa, jednego z największych miast Europy, ma pomóc osiągnąć ten cel? - pytał retorycznie.

Blinken przypomniał, że wartość pomocy militarnej udzielonej Ukrainie w ostatnim czasie wyniosła 350 mln dol., a łącznie już miliarda dol. Przypominał też wcześniej nałożone sankcje i zapewnił, że Stany Zjednoczone będą tropić majątek rosyjskich oligarchów na całym świecie. 

Blinken: Putin myślał, że blefujemy. Przeliczył się

Przedstawiciel Stanów Zjednoczonych stwierdził też, że agresja wobec Ukrainy przebiega w sposób, który przewidział amerykański wywiad. Wyjaśnił też, że USA zapowiedziały nałożenie sankcji na Rosję już 1 grudnia.

- Prezydent Putin zakładał, że blefujemy, ale prezydent Biden zwykł mówić: Wielkie narody nie blefują, Stany Zjednoczone nie blefują. Władimir Putin się przeliczył. 

Zaapelował też do obywateli Rosji, by wywarli nacisk na swoich przywódców i skłonili ich do zakończenia wojny. 

Blinken zapewnił, że sankcje nakładane na Rosję i Ukrainę nadal będą nasilane, o ile Władimir Putin nie zdecyduje się cofną. "Wówczas jesteśmy skłonni do tego samego" - powiedział.  

Specjalne wydanie gazety po ukraińsku dla osób, które uciekają przed wojną. Możesz je pobrać bezpłatnie tutaj.

Więcej o: