W czwartek 24 lutego o godzinie 3 polskiego czasu rosyjskie wojska zaatakowały Ukrainę. Żołnierze uderzyli zarówno z ziemi, jak i z powietrza. Ukraińska armia stawia twardy opór, ale sytuacja zmienia się z minuty na minutę. Na stronie głównej Gazeta.pl prowadzimy relację na żywo.
Czy sankcje, które Zachód nałożył na Rosję w odpowiedzi na atak na Ukrainę? "The Economist", jeden z najważniejszych tygodników ekonomicznych świata, nie ma wątpliwości, że reakcja jest wyjątkowo silna. "Najpotężniejsze sankcje finansowe uderzyły nie w rosyjskie banki komercyjne, a rosyjski bank centralny" - czytamy w analizie.
Według ekspertów znaczenie mają też decyzje podjęte przez Stany Zjednoczone. Dlaczego? Bo, jak wyjaśnia tytuł, "sparaliżują zdolność Rosji do obrony swojej waluty". Specjalistów, oraz samą Moskwę, miało też zaskoczyć zamrożenie aktywów. "Jeden z europejskich bankierów stwierdził, że rosyjski bank centralny nie wierzył, że Zachód zdecyduje się na tak drakońskie kroki".
Zdaniem tygodnika same sankcje mogą nie zmusić Putina do wycofania się z Ukrainy. Zachodnie kraje robią to, co wydaje im się w obecnej sytuacji sprawiedliwe i konieczne.
Więcej informacji gospodarczych na stronie głównej Gazeta.pl
"The Economist" zwraca uwagę fakt, że sankcje wielokrotnie zawodziły - zarówno te łagodne jak i surowe. Problemem pozostaje m.in. nieszczelność obostrzeń, która sprawia, że pomimo oficjalnych zakazów udaje się utrzymać relacje handlowe. Tak jest w przypadku ropy, którą kraje objęte sankcjami sprzedają często skutecznie ukrywając oryginalne pochodzenie surowca.
Rosja może przynajmniej częściowo uniknąć skutków wprowadzonych sankcji dzięki pomocy Chin. Państwo środka może bowiem zastąpić zachodnich dostawców półprzewodników i innej elektroniki, której eksportować zabronił Joe Biden.
Eksperci nie mają też wątpliwości, że największe sankcje, jakie można by nałożyć na Rosję, są mieczem obosiecznym. Chodzi o uderzenie w handel ropą i gazem. Już dzisiaj za baryłkę ropy Brent trzeba płacić o 20 proc. więcej niż przed inwazją. Sankcje mogą wywołać więc koszty gospodarcze po obu stronach.