Pod koniec marca rząd poinformował, że Polska, razem z Litwą, Łotwą, Estonią podpisały list do Komisji oraz Rady Europejskiej, w którym wezwali Wspólnotę do zamknięcia wodnych oraz lądowych szlaków handlowych z Rosją i Białorusią.
Ambasador Ukrainy Andrij Deszczyca oraz Mustafa Nayem, ukraiński wiceminister infrastruktury poinformowali, że Polska, Łotwa, Litwa i Estonia zamkną granice z Rosją i Białorusią. Obwód Kaliningradzki w takim wypadku byłby skazany jedynie na dostawy drogą morską.
Negocjujemy z polskim Ministerstwem Infrastruktury, z polskim rządem, aby całkowicie zamknąć granicę między Polską a Białorusią - nawet jeśli taka decyzja nie zostanie podjęta na poziomie Unii Europejskiej
- powiedział Deszczyca, cytowany przez Ukrinform.pl. Jak podaje RMF FM ambasador powiedział, że zamknięcie ma nastąpić w ciągu następnych 2-3 dni.
Więcej informacji z kraju i ze świata na stronie głównej Gazeta.pl
Rzecznik KPRM, Piotr Müller na Twitterze w czwartek napisał, że Polska podtrzymuje swoje stanowisko z końcówki marca, by wprowadzić natychmiastowe zamknięcie handlu z Rosją. Dodał jednak, że tę decyzję musi podjąć Unie Europejska.
Trzeba podkreślić, że zgodnie z prawem europejskim polityka handlowa jest wyłączną kompetencją UE. Bez takiej decyzji na poziomie UE możliwe jest pozwanie Polski, Estonii, Litwy i Łotwy za naruszenie prawa UE np. przez Niemców czy Francuzów. Dlatego domagamy się pilnej decyzji!
- napisał Müller. Dodał, że Polska ponownie złożyła do KE wniosek o wprowadzenie tych sankcji.
To samo powtórzył we wtorek na konferencji prasowej. W jej trakcie powiedział też, że część krajów Europy Zachodniej "sprytnie próbuje zablokować kwestię zamknięcia granic". Również ambasador Ukrainy w Polsce przyznał, że unijny politycy są sceptyczni do tego pomysłu.