Komisja Europejska nie chce przyznać Polsce pieniędzy z KPO m.in. ze względu na działającą w Polsce przy Sądzie Najwyższym Izbę Dyscyplinarną, która ma być niezgodna z prawem unijnym. Pierwsze doniesienia, że Polska może jednak otrzymać środki w ramach Krajowego Planu Odbudowy, pojawiły się w lutym. Negocjacje z Brukselą miała ułatwić inicjatywa Andrzeja Dudy, który przedstawił projekt ustawy "cywilizującej" Sąd Najwyższy.
- Nie ma obaw, czy pieniądze z KPO trafią do Polski, ponieważ to jest pewne. To wynegocjowaliśmy. Teraz Komisja Europejska próbuje wypracować warunki wobec nas. Wpisują się one w większości w nasze plany reformy wymiaru sprawiedliwości. Dlatego możemy je przyjąć, ponieważ są też naszymi planami - mówił na konferencji prasowej Mateusz Morawiecki.
Premier Morawiecki zapewniał, że w wypracowywanym kompromisie uwzględniane są już jedynie drobne poprawki.
- Jeżeli pojawia się jedno czy dwa słowa za dużo w tym dokumencie to my negocjujemy w tym celu, aby to słowo było zrozumiałe i akceptowalne dla tych w Polsce, którzy chcą reformy wymiaru sprawiedliwości, a także żeby nie budziło to żadnych niepotrzebnych napięć i kontrowersji na styku z Unią Europejską - mówił Prezes Rady Ministrów.
Więcej informacji z Polski i ze świata przeczytasz na stronie głównej Gazeta.pl
Mateusz Morawiecki podkreśla, że szansą na przekonanie KE do kompromisu może być wizyta jej przewodniczącej w Polsce.
- Do tanga trzeba dwojga. My cierpliwie pokazujemy nasze racje i cierpliwe tłumaczymy. Rzeczywiście centymetr po centymetrze zbliżamy się do siebie. Będziemy mieli niedługo okazje zobaczyć się z panią Ursulą von der Leyen. Jestem z nią w kontakcie i myślę, że w najbliższych tygodniach - w kwietniu, a najpóźniej maju powinniśmy dojść do akceptowalnego porozumienia - poinformował premier.
Pomóż Ukrainie, przyłącz się do zbiórki. Pieniądze wpłacisz na stronie pcpm.org.pl/ukraina
Morawiecki odniósł się również do doniesień sprzed kilku dniu sugerujących, że Polska była bliska kompromisu z KE, ale znów postawiła zbyt wygórowane warunki.
- Jeżeli niektóre media i politycy myślą, że będą wywierali na nas presję i dzięki temu ulegniemy warunkom Komisji Europejskiej, to się mylą. My zaproponowaliśmy KE kompromis i czekamy na odpowiedź z tamtej strony. Zobaczymy jaka ona będzie i w oparciu o to będziemy podejmowali decyzje - tłumaczył.