Federacja Rosyjska posiada, wynajmuje lub w inny sposób użytkuje kilkanaście obiektów w Polsce. Na liście jeszcze do niedawna był ośrodek wypoczynkowy w Skubiance w pobliżu Serocka, kilkadziesiąt kilometrów od Warszawy.
Był, bo Lasy Państwowe, do których oficjalnie należy teren, poinformowały o zakończeniu dzierżawy. Umowa została "wypowiedziana w trybie natychmiastowym". - Do tego został załączony wniosek o natychmiastowe wydanie nieruchomości - wyjaśnił w rozmowie z tvp.info rzecznik prasowy Lasów Państwowych Michał Gzowski.
Zmiana decyzji jest dość gwałtowna. Kilka dni temu sprawę nieruchomości badał bowiem lokalny portal toiwo.pl. Wówczas władze nadleśnictwa informowały, że "nie podjęto decyzji o rozwiązaniu umowy dzierżawy z rosyjską ambasadą".
- Gdy Dyrekcja Generalna powzięła informacje o tym, że Nadleśnictwo Jabłonna dzierżawi taki ośrodek ambasadzie rosyjskiej, natychmiast podjęto działania, żeby wypowiedzieć tę umowę - wyjaśnił przedstawiciel Lasów Państwowych. Zapewnił też, że do wypowiedzenia doszło "dwa dni temu późnym popołudniem". Warto zaznaczyć, że publikacja Gazeta.pl na ten temat miała miejsce we wtorek.
Wśród innych nieruchomości, które nie są już użytkowane przez Federację Rosyjską wymienić trzeba "Szpiegowo". To obiekt, który za czasów PRL-u był wykorzystywany przez rosyjskich dyplomatów. Z biegiem lat stał się jednak wyłącznie punktem konfliktu i powodem kosztów, bo rosyjskie władze do dziś nie uregulowały milionowych opłat. Ostatecznie nieruchomość została skutecznie przejęta przez komornika na początku tego tygodnia.
Reliktów z ery PRL-u jest w Polsce więcej. W Warszawie obiektów, które niegdyś służyły Rosji, a dziś mogłyby wrócić na własność Polski, jest kilka. Na Mokotowie (przy ulicy Kieleckiej) znajduje się dawna szkoła średnia dla dzieci rosyjskich dygnitarzy. Służyła władzom w czasach ZSRR, była też wykorzystywana w ostatnich latach, jednak w lutym tymczasowo ją zamknięto. Ministerstwo Spraw Zagranicznych potwierdza, że chciałoby odzyskać obiekt przekazany prawnemu poprzednikowi Rosji niedługo po wojnie.
Kolejna nieruchomość to wykorzystywany przez rosyjską ambasadę blok przy ul. Bobrowieckiej w stolicy. Próby odzyskania obiektu, który formalnie ma służyć dyplomacji, a de facto jest siedzibą powiązanych z Rosją firm, trwa od dekady. Nieuregulowane są też kwestie prawne, bo polskie władze początkowo nie zadbały o podpisanie odpowiedniej umowy. Dziś zaległości wynoszą już kilka milionów.
W przypadku kamienicy przy ul. Szucha sytuacja jest nieco bardziej skomplikowana. Budynek został bowiem zakupiony przez ZSRR tuż po wojnie, by niemal natychmiast stać się własnością PRL-u. Na mocy uwłaszczenia. Rosja starała się uzyskać tytuł własności obiektu, jednak przez lata, aż do tego roku, wnioski nie były poddawane rozpatrzeniu. Ostatecznie Rafał Trzaskowski nie zgodził się na oficjalne wydane budynku Rosji.
Redakcja Gazeta.pl zwróciła się z prośbą do Ministerstwa Spraw Zagranicznych o przekazanie listy nieruchomości należących do Federacji Rosyjskiej. Wciąż czekamy na odpowiedź.